Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zarzucił Londynowi, że ostatnio rozmawia z Moskwą językiem z czasów kolonialnych. - Ich pamięć historyczna jest związana z czasami kolonializmu - powiedział Ławrow, krytykując otwarcie przez British Council oddziałów na terenie Rosji mimo zakazu władz.
- Nie jest to język, którym należy rozmawiać z Rosją - ostrzegł szef kremlowskiej dyplomacji.
To nie pierwsze tego typu uwagi rosyjskich polityków wobec Wielkiej Brytanii. W lipcu 2007 roku prezydent Putin nazwał "reliktem kolonialnego myślenia" żądanie wydania Londynowi Andrieja Ługowoja. Ten były oficer FSB jest głównym podejrzanym w sprawie zabójstwa Aleksandra Litwinienki.
Brytyjczycy nie ustępują
W grudniu ubiegłego roku Rosjanie poinformowali, że od 1 stycznia 2008 zamykają filie British Council w Petersburgu i Jekaterynburgu. Jako powód podano ich "niejasny status prawny". Mimo zakazu, po świąteczno-noworocznej przerwie, obie placówki wznowiły działalność. Wezwany do rosyjskiego MSZ ambasador Wielkiej Brytanii Anthony Brenton powtórzył stanowisko Londynu, który niezmiennie uważa, że działalność British Council jest zgodna z prawem rosyjskim i międzynarodowym. Rosjanie zagrozili więc, że nie będą wydawać wiz wjazdowych nowym pracownikom brytyjskich konsulatów generalnych w Petersburgu i Jekaterynburgu, delegowanym do obsługi ośrodków British Council.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24