"Kupił u mnie 255 fiolek środka znieczulającego"


We wtorek przed sądem w Los Angeles zeznawał Tim Lopez, właściciel apteki, u którego zaopatrywał się lekarz Michaela Jacksona. Farmaceuta potwierdza, że Conrad Murray kupił u niego 255 fiolek propofolu. Daje to około 15 litrów tego silnego środka znieczulającego.

Farmaceuta zeznał, że na zamówienie Murraya wysłał do jego mieszkania w Santa Monica paczkę z propofolem. Było to w czasie, gdy Jackson był już podopiecznym Murraya czyli na wiosnę 2009 r.

Prokuratura zarzuca lekarzowi, że właśnie podany przez niego lek spowodował śmierć artysty. Ten zarzuty odpiera twierdząc, że wokalista sam zażył silny lek uspokajający. Jeśli Murray zostanie uznany winnym śmierci piosenkarza, grozi mu do czterech lat więzienia.

Rozmawiali przed śmiercią artysty

Aptekarz przyznał także, że rozmawiał telefoniczne z lekarzem Jacksona, niedługo przed śmiercią artysty. - Najpierw dzwonił do mojego biura. Odebrał pracownik, ale nie rozumiał co Murray mówi, bo był hałas. Więc ja wziąłem słuchawkę, ale też nic słyszałem. Powiedziałem więc, że zadzwonię do niego następnego dnia. Bo to była już godz. 17, zamykałem aptekę i jechałem do domu - tłumaczył aptekarz. Pytany o to, czy oddzwonił do Murraya powiedział, że nie.

Ruszył proces lekarza Jacksona

Proces lekarza Michaela Jacksona rozpoczął się 28 września przed sądem w Los Angeles.

Biegli ustalili, że feralnej nocy 25 czerwca 2009 Michael Jackson przedawkował m.in. propofol - silny środek znieczulający. Oskarżyciele twierdzą, że to Murray spowodował śmierć piosenkarza, podając mu propofol, co miało ułatwić zaśnięcie, i nie monitorując następnie stanu Jacksona we właściwy sposób.

Zdaniem prokuratury, powołującej się na opinie biegłych, lekarz w ogóle nie powinien był podawać propofolu w warunkach domowych, gdyż środek ten można bezpiecznie stosować tylko w szpitalu.

Sam lekarz czuje się niewinny. Jego obrońcy twierdzą, że w dniu swojej śmierci Jackson sam przyjmował leki, w tym środki uspokajające, które spotęgowały działanie propofolu. Adwokat Murraya argumentował, że Jackson połknął kilka pigułek lorazepamu (środka o działaniu przeciwlękowym i uspokajającym) rankiem w dniu swej śmierci, a potem sam zażył jeszcze propofol.

Michael Jackson zmarł 25 czerwca 2009 w swojej rezydencji na przedmieściach Los Angeles. Artysta przygotowywał się do powrotu na scenę. W 2005 roku przerwał karierę ze względu na proces, w którym oskarżano go o molestowanie nieletnich.

Źródło: Reuters