Pakistan pogrąża się w chaosie. W dwóch nalotach dokonanych na bazę treningową, w północnej części kraju, zabito co najmniej 20 islamskich bojówkarzy. Równocześnie ok. 20 osób zginęło w dwóch zamachach bombowych w Islamabadzie i na północy kraju.
Co najmniej troje dzieci, czterech policjantów i trzech więźniów zginęło w północno-zachodniej prowincji Dir niedaleko doliny Swat, gdzie pakistańska armia od kilku tygodni walczy z talibami.
Przydrożny ładunek wybuchowy eksplodował pod ciężarówką więzienną. W obszarze jego rażenia znalazł się także autobus szkolny. - Ciężarówka wiozła więźniów z sądu, kiedy wybuchł zdalnie odpalany ładunek wybuchowy - twierdzi przedstawiciel władz lokalnych.
Bomba w koszyku ze słodyczami
Kilka godzin wcześniej w Islamabadzie zamachowiec z koszykiem słodyczy wszedł do budynku policji. - W momencie, w którym dawał koszyk funkcjonariuszowi doszło do wybuchu - poinformował szef policji Asghar Raza Garbazi, dodając, że trzy osoby zostały ranne.
Według pierwszych doniesień medialnych, zginęło osiem osób. Policja mówi na razie o dziewięciu rannych. - Jestem na miejscu zdarzenia - mówił agencji Reuters pakistański funkcjonariusz Khalid Mehmood. - Widziałem jedynie kilka osób rannych - osiem, dziewięć.
Do eksplozji doszło w silnie strzeżonym obwodzie. Policja obawia się kolejnych zamachów w odpowiedzi na zintensyfikowane działania władz pakistańskich przeciwko islamskim bojówkarzom.
Nalot na bojowników
Jednocześnie wojsko poinformowała o nalotach przeprowadzonych 10 km na północny-zachód od Mingora - głównego miasta w prowincji Swat.
- Dwudziestu bojówkarzy, w tym ważnych dowódców, zostało zabitych, ale (główny dowódca Mullah - red.) Fazullach uciekł - powiedział pakistański wojskowy.
Od lipca 1,2 tys. ofiar
Z danych pakistańskich sił zbrojnych wynika, że od lipca 2007 roku w samobójczych atakach terrorystycznych zginęło prawie 1,2 tys. ludzi. Podano też, że od końca 2001 roku, kiedy Islamabad zacieśnił współpracę z Waszyngtonem w walce przeciwko terroryzmowi, zginęło 1368 członków pakistańskich sił bezpieczeństwa. Pakistański premier Yousaf Raza Gilani, w oświadczeniu po czwartkowym zamachu, zapewnił jednak, że ataki "nie powstrzymają rząd przed zwalczaniem plagi terroryzmu".
Po zamachu przed hotelem Marriott, w którym zgięło 55 osób, władze zaostrzyły środki bezpieczeństwa w pakistańskiej stolicy. Wówczas, śmierci uniknęli prezydent i premier. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: Reuters