Co najmniej 44 zabitych, setki rannych i zniszczone mury miast - to wstępny bilans trwających od czwartku walk pomiędzy Hezbollahem a libańską armią. To najpoważniejszy kryzys wewnętrzny w Libanie od czasów wojny domowej w 1990 roku - grzmią zagraniczni obserwatorzy
Jeszcze w sobotę Hezbollah zapewniał o zakończeniu zbrojnej aktywności w Berucie, by w niedzielę nad ranem ze wzmożoną siłą uderzyć w Trypolis, miasto położone na północy kraju. Jak podaje Reuters, walki ucichły w godzinach przedpołudniowych. Miasto, z którego uciekło ok. siedem tysięcy mieszkańców, przypomina pobojowisko.
Separatyści z "Partii Boga" podpalali domy i sklepy. Teraz teren pogorzeliska kontroluje libańska armia, będąca orężem prozachodniego rządu premiera Fuada Siniory.
- Wasze państwo nie znajdzie się pod kontrolą puczystów - oświadczył w sobotę w płomiennym wystąpieniu telewizyjnym Siniora. Była to jego pierwsza publiczna reakcja na piątkowy atak Hezbollahu.
Relacja naocznego świadka
Hezbollah zniszczył bejrucką siedzibę stacji telewizyjnej Future TV. Zdjęcia spalonego budynku przesłała nasza internautka, przebywająca w Libanie od początku krawawych starć.
Co najmniej 25 ofiar rozruchów
Akcje zbrojne Hezbollahu, popieranego przez Iran i Syrię, są przejawem najpoważniejszego kryzysu wewnętrznego w Libanie od czasu zakończenia wojny domowej w 1990 roku - mówią jednym głosem zagraniczni obserwatorzy.
"Partia Boga" jest najważniejszym ugrupowaniem politycznym libańskich szyitów, którzy stanowią ok. 1/3 całej ludności państwa. Stany Zjednoczone i Unia Europejska jednoznacznie określają Hezbollah mianem organizacji terrorystycznej.
Źródło: Kontakt TVN24, PAP, www.elblag24.pl