Wierzchem przemierzają wody północnomorskiego wybrzeża, ich konie, brodząc w słonej wodzie, ciągną za sobą kosze krewetek. Jak przed setkami lat ich pradziadowie, grupa Belgów o świcie rusza na łów.
Ubrani w żółte sztormiaki, rybacy na koniach przeczesują wybrzeże. Zaopatrzeni w specjalne siatki i kosze ciągnięte przez ich rumaki, łowią krewetki w wodach Morza Północnego. Tradycja konnych rybaków trwa wśród Belgów już od pięciu wieków.
Po wysypaniu krewetek, na widok gapiów zgromadzonych na plaży rybacy zabierają je do domu i żywcem gotują. Każdy z nich ma własny przepis na świeżą krewetkę - kiedy jedni przyprawiają je mocno czosnkiem, inni pozostają przy zagotowaniu w słonej, morskiej wodzie. Każdy jest jednak przeświadczony, że to jego sposób jest najlepszy.
Kiedyś bardzo popularna, dzisiaj konna metoda połowu krewetek pozostaje głównie ciekawostką i turystyczną atrakcją. Konne farmy znikają z krajobrazu belgijskiego wybrzeża, zastępowane przez hotele, pensjonaty, restauracje. Ostatnie z nich trwają dzięki wsparciu lokalnych organizacji turystycznych, które traktują je jako element miejscowego kolorytu, który warto zachować ze względów kulturowych - ale i komercyjnych.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters