Po czterech latach Egipt otworzył przejście graniczne w Rafah między Egiptem a Strefą Gazy. Przez cztery lata to palestyńskie terytorium było praktycznie odcięte od świata. Izrael obawia się, że teraz drogą do Gazy napływać będzie broń oraz islamscy bojownicy.
W sobotę po godzinie 9 autobus z kilkunastoma osobami oraz dwie karetki pogotowia jako pierwsze przekroczyły granicę w Rafah i udały się do Egiptu. Przed terminalem czekało ok. 400 mieszkańców Gazy.
Bez wiz
Przejście będzie otwarte codziennie od godz. 9 do godz. 21, oprócz piątków i dni świątecznych. Będą mogły z niego korzystać bez wiz kobiety palestyńskie bez różnicy wieku oraz mężczyźni po ukończeniu 49 lat i przed ukończeniem 18 lat. Wiz nie będą potrzebowali również Palestyńczycy studiujący na egipskich uniwersytetach i osoby udające się do Egiptu na leczenie.
Izrael na "nie"
Przejście w Rafah zostało zamknięte w czerwcu 2007 roku, kiedy ruch palestyńskich islamistów Hamas przejął siłą kontrolę nad Strefą Gazy. W ciągu ostatnich lat otwierano je sporadycznie, aby przepuścić chorych udających się na leczenie lub samochody z pomocą humanitarną.
Otwarciu granicy sprzeciwiały się izraelskie władze. Wicepremier Silwan Szalom z centroprawicowej partii Kadima oświadczył w czwartek, że "należy zrobić wszystko, co w naszej mocy", aby do tego nie doszło. Szalom obawia się, że przez przejście w Rafah zaczną napływać do Gazy "broń, materiały wybuchowe i zagraniczni agenci z Al-Kaidy lub irańscy rezydenci".
Całkowite otwarcie przejścia zapowiedział pod koniec kwietnia egipski minister spraw zagranicznych Nabil el-Arabi. Jako "wstyd dla Egiptu" określił wówczas politykę w sprawie Rafah, jaką prowadził reżim obalonego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka, który zamknął jedyne lądowe wyjście z Gazy, które nie prowadziło przez Izrael.
Źródło: PAP