Prawdopodobnie jeszcze przez kilka tygodni turyści przebywający w Rzymie i okolicach muszą liczyć się z utrudnieniami w ruchu pociągów. To rezultat niedzielnego pożaru na terenie budowy nowego gmachu stacji Tiburtina, kluczowego węzła kolejowego w mieście.
Po wielogodzinnym gigantycznym pożarze, który w niedzielę sparaliżował komunikację kolejową w znacznej części Włoch, nie udało się usunąć wszystkich jego skutków. Dyrekcja kolei ostrzega, że trudności będą utrzymywać się jeszcze przez dłuższy czas.
Chaos, opóźnienia, odwołania
Poniedziałek był dniem chaosu na najważniejszej stacji w Wiecznym Mieście, Termini, gdzie zanotowano znaczne opóźnienia pociągów i odwołano niektóre połączenia. Najbardziej zdezorientowani byli zagraniczni turyści, którzy oblegali punkty informacji.
Z powodu zniszczeń ograniczono ruch pociągów w rejonie Tiburtiny. Odczuły to przede wszystkim tysiące ludzi dojeżdżających do pracy w centrum włoskiej stolicy z peryferii, głównie w rejonie Orte. Tam doszło do buntów pasażerów z powodu odwołania niektórych pociągów.
Rzadziej niż zwykle kursuje szybka kolejka na lotnisko Fiumicino - zamiast co kwadrans, co pół godziny. Ale skutki pożaru odczuli także pasażerowie w odległych włoskich miastach, Bolonii i Turynie, którzy mieli trudności z dotarciem do Rzymu.
Kradzież powodem pożaru?
Z każdym dniem sytuacja ma się poprawiać, ale podkreśla się, że z powodu ogromu zniszczeń minie jeszcze sporo czasu, zanim powróci do normy. Wciąż niejasne są przyczyny ogromnego pożaru. Wśród hipotez wymienia się awarię urządzeń elektrycznych. Nie wyklucza się też, że mógł on być rezultatem kradzieży miedzi.
Źródło: PAP