Płonęły barykady z kontenerów i ławek, a w stronę policji leciały kamienie i koktajle Mołotowa - tak wyglądało w sobotę wieczorem centrum Budapesztu. Na ulice węgierskiej stolicy wyszło ponad dwa tysiące manifestantów, próbując nie dopuścić do uroczystego koncertu z okazji 160 rocznicy wybuchu Wiosny Ludów.
Przeciwnicy premiera wyruszyli z ulicy Rakocziego i Placu Blaha Luiza. Próbowali przedostać się do gmachu Akademii Sztuk Pięknych, gdzie miał odbyć się impreza. Udział w koncercie zapowiedziały najwyższe władze państwowe.
Policja usiłowała zagrodzić manifestantom drogę na ulicy Nap. W stronę funkcjonariuszy poleciały kamienie i koktajle Mołotowa. Dwóch zostało rannych. Ucierpiał też jeden z protestujących, kiedy butelka z benzyna wybuchła mu w rękach. Policja użyła gazów łzawiących i armatek wodnych.
Z minuty na minutę zamieszki obejmowały coraz większe rejony Śródmieścia. Manifestanci budowali barykady z ławek i kontenerów. Do kolejnych starć doszło w rejonie placu Deak Ter, gdzie znajduje się centralna stacja metra.
Jak uspokaja policja - sytuacja w mieście jest juz opanowana. Podczas zamieszek ucierpiało kilku dziennikarzy - operatorów, którzy filmowali wydarzenia. Zatrzymano 15 osób.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: aptn