Strach, ewakuacja, a teraz znowu spokój - w niemieckiej Koblencji wszystko wróciło do normy, choć akcja rozbrajania dwutonowej bomby mogła skończyć się wszystkim. Pozostało pytanie - ile jeszcze takich wybuchowych niespodzianek kryje ziemia. W Polsce akcja rozminowywania zaczęła się pod koniec II wojny światowej i oficjalnie zakończyła się w 1956 roku. Nieoficjalnie trwa do dziś. Bo nie ma dnia, by nasi saperzy nie dostawali alarmującego telefonu o kolejnym znalezisku.
Operację przeprowadzono profesjonalnie. Ludzie byli gotowi do współpracy. Wszystko zakończyło się szczęśliwie Joachim Hofmann-Goettig, major Koblencji
Do domu mogło wrócić już 45 tysięcy ewakuowanych ludzi. W Niemczech to była bez wątpienia wielka operacja.
20 zgłoszeń dziennie
W Polsce ewakuacje i nieco mniejsze bomby to chleb powszedni. Nie ma dnia, żeby saperzy nie dostali sygnału, że gdzieś znaleziono: bombę lotniczą, pociski artyleryjskie, miny czy amunicję.
- Średnia krajowa, to jest 20 zgłoszeń dziennie o znalezieniu takich przedmiotów - mówi gen. Bogusław Bębenek, szef Inżynierii Wojskowej Sztabu Generalnego WP.
Rozminowywanie Polski
W całej Polsce pracuje 39 patroli saperskich. Tylko w tym roku znaleźli blisko pół miliona niebezpiecznych przedmiotów. Najwięcej na Dolnym Śląsku, Podlasiu, Podkarpaciu i wreszcie w Warszawie, czyli tam, gdzie podczas drugiej wojny światowej przechodził front.
Średnia krajowa, to jest 20 zgłoszeń dziennie o znalezieniu takich przedmiotów gen. Bogusław Bębenek, szef Inżynierii Wojskowej Sztabu Generalnego WP
- Praktycznie ta akcja rozminowywania Polski rozpoczęła się już w styczniu 1945 roku, prowadzona była kilkoma etapami, do 1956 roku. Wtedy oficjalnie ją zakończono - mówi Katarzyna Utracka, historyk Muzeum Powstania Warszawskiego.
O końcu jednak trudno mówić, bo gdy ktokolwiek i niemalże gdziekolwiek kopie głębiej, znajduje w ziemi takie pociski. - Bywało i nawet tak, że przejeżdżaliśmy przez daną miejscowość. Zaczynali budować drogę. Jakieś większe przedsięwzięcie budowlane było i robiliśmy zakłady czy jutro czy jeszcze dzisiaj będziemy tam, i zdarzało się, że ktoś wygrywał - twierdzi starszy chorąży sztabowy Ryszard Duda, dowódca patrolu rozminowywania nr 20 w Nowym Dworze Mazowieckim.
"90 lat od zakończenia wojny"
Bomby, pociski, niewypały znajdują między innymi rolnicy na polach, grzybiarze w lesie, często też budowlańcy.
Saperzy wciąż dostają nowy sprzęt i nic nie wskazuje na to, że się zmarnuje. Liczba zgłoszeń wciąż rośnie. - Na kolejne kilka lata jest jeszcze praca dla żołnierzy patrolu rozminowania na pewno. Przewidywany okres rozminowania, wstępnie, to było 90 lat od zakończenia wojny - mówi kpt. Jacek Obierzyński rzecznik prasowy Dowódcy 1 pułku saperów w Brzegu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24