- Głosy zostaną ponownie przeliczone. Starymi metodami, czyli ręcznie, tak jak robili to nasi dziadowie - powiedział Akyłbek Żaparow, jeden z liderów partii Ar-Namys. Pięć ugrupowań, które w wyniku niedzielnych wyborów zdobyły mandaty w kirgiskim parlamencie, wyraziło zgodę na powtórne liczenie głosów.
Pięć partii, które przekroczyły próg wyborczy w niedzielnych wyborach do parlamentu Kirgistanu, zgodziły się na ponowne liczenie głosów. Akyłbek Żaparow, jeden z polityków partii Ar-Namys byłego prorosyjskiego premiera Feliksa Kułowa, oświadczył, że wyniki będą znane w ciągu jednego lub dwóch najbliższych dni. Decyzja jest wynikiem istnienia prawdopodobieństwa, że szósta partia z największą liczbą głosów (Butun Kirgistan) dostanie się do parlamentu.
W stronę demokracji parlamentarnej
Wybory w Kirgistanie są ważnym etapem w budowie demokracji parlamentarnej. W czerwcu w referendum Kirgizi zgodzili się zmienić ustrój państwa - dotychczas obowiązywał system prezydencki. Zmiany nastąpiły po kwietniowym obaleniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa i późniejszych zamieszkach na tle etnicznym (zginęło ok. 400 osób).
Niedzielne wybory w Kirgistanie wygrała nacjonalistyczna partia Ata-Żurt, zdobywając 28 miejsc w 120-osobowej izbie władzy ustawodawczej. Zwycięskie stronnictwo grupuje zwolenników byłego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, który został w trakcie krwawych zajść odsunięty od władzy w kwietniu bieżącego roku.
Ponad 60 procent wyborców biorących udział w wyborach nie ma swoich przedstawicieli w parlamencie. Aż 24 partie nie przekroczyły progu wyborczego.
Potrzeba silnej władzy
Lider partii Ata-Żurt Kamczibek Taszijew wezwał wszystkie 5 ugrupowań do połączenia sił w szerokiej koalicji. Lider zwycięskiej partii stwierdził, że naród nie dojrzał wystarczająco do demokracji parlamentarnej i potrzebuje "silnej władzy państwowej". Zapowiada też współpracę z prezydentem Kirgistanu Rozą Otunbajewą.
Źródło: reuters, pap