Kenia: kolejne ofiary ulicznych protestów

Aktualizacja:

W piątkowych ulicznych protestach w Kenii zginęło kolejnych osiem osób, a opozycja zapowiada, że demonstracje zostaną "na jakiś czas" zawieszone. Przeciwnicy prezydenta przejdą do innych metod walki z rządem.

Według zachodnich dziennikarzy, cztery ciała znaleziono w cieszących się ponurą sławą slumsach Nairobi - Kibera, a cztery inne w południowokenijskim mieście Narok. Ci ostatni padli prawdopodobnie ofiarą walk plemiennych.

Koniec protestów?

- Ostatnie trzy dni były bardzo bolesne i widzieliśmy wiele niepotrzebnej śmierci i cierpienia, ale dziś jest ostatni dzień protestów - powiedział salim Lome, rzecznik lidera kenijskiej opozycji Raila Odingi. Opozycja przejdzie teraz do stosowania akcji strajkowych i bojkotu firm kontrolowanych przez rząd.

- Jednym z celów bojkotu jest osłabianie twardogłowych zwolenników władz i zmiękczenie tych o umiarkowanych poglądach - zdradził rzecznik Raili Odingi. Wśród bojkotowanych firm znajdą się m.in. Brookside Dairies, Equity Bank i CityHoppa Buses.

Swój przyjazd do Kenii w charakterze mediatora zapowiedział w piątek były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan. Miał on dotrzeć do Nairobi już w zeszłym tygodniu, ale uniemożliwiła mu to choroba.

Tysiąc ofiar?

Od 27 grudnia, dnia oficjalnego ogłoszenia wyniku wyborów prezydenckich i parlamentarnych, w Kenii trwają protesty i zamieszki. Przywódcy opozycji oskarżają prezydenta Mwai Kibakiego o sfałszowanie wyniku głosowania.

Według Raili Odingi - opozycyjnego kandydata na prezydenta Kenii, od końca grudnia zginęło już 1000 osób. Próby rozmów podejmowanych przez stronę rządową i opozycję, a także próby mediacji między zwaśnionymi podejmowane m.in. przez byłego sekretarza generalnego ONZ Kofi Annana oraz laureata Pokojowej Nagrody Nobla arcybiskupa Desmonda Tutu nie przyniosły rezultatów.

Źródło: Reuters, TVN24