Połączone wybory w Kenii - o 4 rano naszego czasu otwarto lokale wyborcze, aby 14 milionów uprawnionych do głosowania Kenijczyków mogło wybrać prezydenta, 210 deputowanych do parlamentu i blisko 2500 samorządowców.
Długość kolejek pod punktami do głosowania na obrzeżach Kibery - największej w Afryce dzielnicy nędzy w stolicy kraju Nairobi - dochodziła do kilku kilometrów. Krótsze ogonki tworzyły się w dzielnicach zamożniejszych.
W wyborach prezydenckich startuje ośmiu kandydatów. Jednak głównymi rywalami są 76-letni urzędujący prezydent Mwai Kibaki oraz reprezentujący opozycję 62-letni Raila Odinga.
Kibaki, którego Narodowa Tęczowa Koalicja (NARC) utrzymuje się u władzy od 2002 roku, wystartował pod hasłem reform gospodarczych. Popiera go najliczniejsze w Kenii plemię Kikuju.
Program jego głównego konkurenta znacząco się nie różni. Jednak Odinga, dawny więzień polityczny, zdołał zebrać wokół siebie kenijskie plemiona uważające, że Kikuju obecnie powodzi się o wiele lepiej niż pozostałym.
Lokale mają być zamknięte o godzinie 15.00 czasu polskiego. W kilku miejscach doszło do opóźnień w głosowaniu, gdyż nie dowieziono kart wyborczych, dlatego też przewidziano, że lokale będą otwarte nieco dłużej. Głosowanie przebiega spokojnie.
Wstępne wyniki będą najwcześniej znane w piątek. Państwowa komisja wyborcza nie chce ogłaszać ich wcześniej z obawy przed ewentualnymi rozruchami.
Źródło: BBC, Reuters