Kenijski rząd i opozycja zgodziły się na niezależną inspekcję grudniowych wyborów prezydenckich, lecz muszą jeszcze dojść do porozumienia w sprawie terminu podziału władzy - poinformował w piątek Kofi Annan, mediator Unii Afrykańskiej(UA),
Na podstawie zawartego w czwartek 10-punktowego porozumienia niezależny komitet dokona przeglądu "wszelkich aspektów" wyborów. Komitet ma zacząć działać w ciągu miesiąca, a wnioski z dochodzenia przedstawi w raporcie w ciągu 3-6 miesięcy.
Były sekretarz generalny OZN ma doprowadzić do rozwiązania kryzysu w Kenii. Podczas konferencji prasowej podkreślał konieczność przeprowadzenia w kraju reformy konstytucyjnej, reformy ordynacji wyborczej i instytucji państwowych.
Planowane reformy w Kenii
Reformy to jeden z głównych postulatów opozycji. Domaga się ona przygotowania nowej konstytucji, podziału władzy i przeprowadzenia w ciągu dwóch lat nowych wyborów. Strona rządowa również chce zmian w konstytucji i prawie wyborczym, lecz miałyby one odnosić się tylko do następnych wyborów, zaplanowanych na 2012 rok.
Wśród postulatów zawartych w porozumieniu znalazło się jeszcze ustanowienie komisji prawdy, sprawiedliwości i pojednania, która ma zbadać nadużycia, w tym ataki na tle etnicznym oraz krwawą pacyfikację zamieszek przez siły bezpieczeństwa
Ciąg dalszy rozmów w sprawie reformy państwowości zapowiedziano na poniedziałek.
Kryzys w Kenii
W grudniowych wyborach prezydenckich w Kenii wygrał dotychczasowy prezydent Mwai Kibaki, co wywołało gwałtowne protesty opozycji oskarżającej Kibakiego o fałszerstwa. W kraju wybuchły zamieszki i w konsekwencji doprowadziło to do kryzysu humanitarnego.
W walkach i drastycznych aktach przemocy zginęło ponad tysiąc osób, a - według różnych źródeł - od 300 do 600 tys. musiało opuścić swoje domy.
Prezydent USA George W. Bush, mający rozpocząć w sobotę podróż po pięciu afrykańskich krajach (Beninie, Tanzanii, Rwandzie, Ghanie i Liberii), zapowiedział że do Kenii pojedzie sekretarz stanu Condoleezza Rice. W poniedziałek spotka się tam z Annanem, Kibakim i Odingą. Sam Bush do Kenii nie pojedzie.
Źródło: BBC, AP, Reuters, CNN