- My Katynia nie uważamy za ludobójstwo na polskim narodzie. Wracanie do tej sprawy nie ma sensu, choć oczywiście powinniśmy o niej wiedzieć - mówi dziennikowi "Polska" Siergiej Mironow, przewodniczący izby wyższej rosyjskiego parlamentu.
Ludobójstwo ma miejsce tylko wtedy, gdy mówimy o działaniach państwa przeciwko jakiemuś narodowi. Katyń to zbrodnia stalinowska, a od stalinowskich zbrodni nie mniej niż Polacy ucierpieli Rosjanie, Ukraińcy, Tatarzy, Żydzi czy narody Kaukazu. Siergiej Mironow, przewodniczący Rady Federacji
- W 1992 r. prezydenci naszych krajów wyraźnie powiedzieli, że Katyń był stalinowską zbrodnią i dlatego nie uważamy, żeby celowe było wracanie do całej sprawy - tłumaczy Mironow. Od razu jednak zastrzega: - Oczywiście wiedzieć o niej powinniśmy.
Zdaniem rosyjskiego polityka historia nie powinna wpływać ani na teraźniejszość, ani na przyszłość stosunków między Polską i Rosją: - Cieszę się, że nasze stosunki są dużo lepsze. Obie strony zdają sobie sprawę z konieczności tej współpracy dla dobra naszych obywateli - ocenia Mironow.
"Nie mamy imperialnych ambicji, ale..."
W tej samej rozmowie przewodniczący Rady Federacji zapewnia, że Rosja już dawno pozbyła się swoich imperialnych ambicji: - To są nieuzasadnione lęki wschodnioeuropejskich krajów. Każda wypowiedź, każdy artykuł wywołują w nich strach, a nas nie trzeba się bać - przekonuje Mironow.
Jednak na pytanie, jak zareaguje Moskwa, jeśli NATO zaprosi Ukrainę i Gruzję do programu MAP, polityk odpowiada: - Świat się nie zawali i Rosja czołgów nie wyprowadzi, ale taka decyzja odbije się na kontaktach Rosji z Sojuszem i krajami, które do niego należą. Tak więc niech się potem nie skarżą, że Moskwa ogranicza stosunki handlowe z nimi. Dla ukraińskiego przemysłu, w tym obronnego, to będzie katastrofa - przestrzega Mironow.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, ARCH