Pasażerski samolot DC-9, po nieudanym starcie, rozbił się w mieście Goma, we wschodnim regionie Demokratycznej Republiki Konga. Według ostatnich doniesień na ziemi zginęło co najmniej 21 osób, a większość z 79 pasażerów samolotu przeżyła. Wcześniej podano, że w katastrofie zginęło ponad 70 osób.
Według Dirka Cramersa, prezesa linii lotniczych Hewa Bora do której należał samolot, jedną z przyczyn katastrofy była zbyt niska prędkość samolotu podczas startu. Nie udało się jej osiągnąć, bo pas startowy był pokryty wodą po ulewie, która przeszła nad miastem.
Kiedy pilot starał się anulować start, DC-10 wpadł w poślizg i przebił się przez kończący lotnisko mur prosto na zamieszkaną okolicę. To właśnie w zniszczonych sklepach i okolicznych kramach zginęła większość ludzi.
Nie wiadomo jeszcze, jaka będzie ostateczna liczba ofiar. Z wraku wyciągnięto już 19 ciał. 76 rannych przewieziono do szpitali w Gomie.
- Udało nam się uratować większość pasażerów, którzy tak szybko jak to się dało, trafili do szpitala - powiedział Cramers. Dodał, że przeżyła również cała siedmioosobowa załoga.
Osiem katastrof rocznie
Demokratyczna Republika Kongo, afrykański kraj wielkości połowy Europy, ma opinię jednego z najgorszych na świecie pod względem bezpieczeństwa lotów. W ubiegłym roku rozbiło się tam osiem samolotów.
Najpoważniejszą katastrofą był wypadek w stolicy Kinszasie, gdzie An-26 spadł na zaludnioną dzielnicę. Zginęło wtedy ponad 50 osób.
Od 11 kwietnia linie Hewa Bora są na czarnej liście przewoźników, którzy nie mają prawa latać do Unii Europejskiej.
Źródło: Reuters, PAP, thenewstribune.com, iht.com
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Alain Wandimoyi