Gwałtowne starcia na ulicach Santiago. W stolicy Chile od miesięcy odbywają się protesty przeciwko reformie edukacji.
Szacuje się, że w demonstracjach wzięło udział około 100 tys. uczniów.
Na początku marsz przebiegał spokojnie. Kiedy jednak demonstranci zaczęli rzucać kamieniami, policja odpowiedziała gazem łzawiącym i armatkami wodnymi. Ponad sto osób zostało aresztowanych.
Chcą się uczyć, ale nie mają za co
W Chile protesty przeciwko systemowi oświaty odbywają się regularnie niemal od roku. Studenci sprzeciwiają się zbyt wysokim opłatom za naukę. Część młodych ludzi nie może sobie pozwolić na kształcenie z powodu złej sytuacji materialnej.
- Chile jest jednym z krajów o najdroższym systemie edukacji. Tym samym jest to też kraj o ogromnych nierównościach społecznych. Z powodów problemów gospodarczych musiałem przerwać naukę. Nie chcę, by mój syn przechodził przez to samo - powiedziała Claudia Parada, młoda matka, ofiara drogiego systemu chilijskiej edukacji.
Koszty chilijskiego czesnego są uznawane za jedne z najwyższych na świecie.
Autor: zś//gak / Źródło: Reuters