Złodzieje rowerów przyłapani na gorącym uczynku. Jedna z miejscowych firm reklamowych postanowiła walczyć z plagą znikających jednośladów w Buenos Aires. Sposób był nietypowy - ukrytą kamerą nakręcono złodziei pozostawionych specjalnie bez opieki rowerów.
Kiedyś mieszkańcy Buenos po prostu zsiadali z roweru, rzucali go byle gdzie i szli do baru na colę. Te czasy już jednak dawno minęły. Teraz, zanim pozostawią rower bez opieki, pieczołowicie przymocowują go do słupa albo drzewa. Wszystko z powodu plagi złodziei jednośladów.
Dlatego pracownicy jednej z firm wpadli na pomysł nakręcenia ukrytą kamerą sprawców kradzieży. Zastawiali pułapki w postaci niezabezpieczonych tanich rowerów w różnych częściach miasta.
Szokujące rezultaty
Rezultaty okazały się szokujące. Najszybszy złodziej zniknął ze zdobyczą już po ośmiu sekundach. Inni badali teren i wyczekiwali, większość skusiła się łatwą zdobyczą. Nagrania kradzieży zostały później opublikowane w internecie, jednak bez pokazywania twarzy złodziei, bo internauci portalu nie potrafili w komentarzach pohamować wściekłości i nawoływali do linczu.
"Czasem się wahają między dobrem a złem"
Jak przypuszczają pracownicy firmy, większość złodziejaszków, to ludzie z najbiedniejszych dzielnic Buenos. - To pewne studium ludzkiej moralności - mówi Mariano Pasik z agencji organizującej całą akcję. - Widać, że czasem ci ludzie się wahają, czy wybrać dobro, czy zło - dodaje.
Albo może po prostu uważają, że mają szczęście i korzystają z okazji, widząc rower bez specjalnego zabezpieczenia w 13-milionowym mieście "słynącym" z drobnych kradzieży.
Źródło zdjęcia głównego: Reuters