"Antysemita" i "człowiek o neonazistowskiej przeszłości" - kto to taki? Według brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Davida Milibanda to polski europoseł Michał Kamiński. Przeciwko takim określeniom Kamińskiego protestuje prezes PiS Jarosław Kaczyński.
W liście do ambasadora Wielkiej Brytanii w Warszawie Rica Todda J. Kaczyński dał wyraz "zaniepokojeniu" i "oburzeniu" z powodu ostrym epitetom skierowanym pod adresem Kamińskiego w czwartek na zjeździe brytyjskich laburzystów.
Kaczyński wskazał, że protestuje nie tylko jako lider partii, do której należy Kamiński, lecz także jako Polak, "którego rodak został bezpodstawnie pomówiony i obrażony".
Miliband zaatakował Kamińskiego, powołując się na nieprzychylną wobec polskiego europosła opinię naczelnego rabina w Polsce Michaela Schudricha, jednak od słów szefa brytyjskiej dyplomacji odciął się redaktor pisma "Jewish Chronicle" Stephen Pollard.
Również rzecznik torysów ds. polityki zagranicznej William Hague uznał tę i inne wypowiedzi Milibanda za "oszczercze" i żądał ich odwołania.
Kolejny atak Milibanda
Miliband już wcześniej, na początku sierpnia, w wywiadzie dla tygodnika "Independent on Sunday" mówił, że wyznaczenie Kamińskiego na przewodniczącego Klubu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) w Parlamencie Europejskim poważnie zaniepokoiło środowiska żydowskie.
Istotnie, nominacja Kamińskiego na szefa klubu EKR, do którego należą torysi, była już ostro krytykowana w brytyjskiej prasie głosami publicystów i przedstawicieli środowisk żydowskich, ale nie przez członka gabinetu Gordona Browna.
Kamińskiemu zarzucano m. in. działalność w organizacji Narodowe Odrodzenie Polski i Komitecie Obrony Dobrego Imienia Miasta Jedwabne.
Rodzina z Polski
Miliband, którego żydowska rodzina (dziadek zadeklarowany komunista) pochodzi z Polski, uznał, że przywódca brytyjskich konserwatystów David Cameron, przedkładając kandydaturę Kamińskiego na szefa klubu EKR nad kandydaturę umiarkowanego i lojalnego posła z jego własnej partii dokonał zwrotu w stronę skrajnej prawicy w jego własnej partii.
Wybory za pasem
Ataki Milibanda wpisują się w kampanię wyborczą na Wyspach. Kampanię, którą laburzyści przegrywają. Sondaże wskazują bowiem, że opozycyjni torysi mają przewagę ok. 15 punktów procentowych nad rządzącą Partią Pracy.
Wybory powszechne na Wyspach muszą się odbyć najpóźniej w maju 2010 roku.
Źródło: PAP