Transportowiec "Pacific Adventurer Hong Kong" naraził się na podwójny gniew australijskich ekologów. U wybrzeży Australii do wody spadło z niego 31 kontenerów z azotanem amonu. Teraz okazuje się, że statek, z którego spadły kontenery, zostawiał też za sobą ślady – rozległe plamy tłustego paliwa.
Pojemniki z azotanem amonu (saletrą amonową) wpadły do zatoki Moreton w stanie Queensland. Do tego incydentu doszło przy silnym wietrze przed nadejściem cyklonu.
Na pokładzie statku znajduje się około 4 ton saletry, która wysypała się z kontenerów. Jednak według służb nadzorujących bezpieczeństwo na morzu Australii, inne pojemniki z azotanem powinny być szczelnie zamknięte i jest szansa, że azotan nie dostanie się do oceanu.
A do tego wyciek
Okazało się też, że spadające kontenery z azotanem uszkodziły zbiorniki, w których statek magazynował paliwo. Wyciek już został zatrzymany. Służby ekologiczne nie mogły na razie usunąć plamy z powodu silnego wiatru i wysokich fal. Gdy pogoda się poprawi, odpowiednie służby postarają się zebrać paliwo z powierzchni wody i wyłowić kontenery.
Ekspert Michael White z Centrum Studiów Morskich na Uniwersytecie w Queensland uspokaja, że saletra amonowa nie zaszkodzi poważnie organizmom morskim. - Ostatnim razem, kiedy do wody wpadła duża ilość nawozu nic się nie stało - zapewniał. I żartował - Tylko wodorosty, które zwykle mają półtora metra, urosły 6 razy większe.
Źródło: Reuters