Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzega, że dalsze blokowanie przez Izrael kontrolowanej przez Hamas Strefy Gazy może grozić katastrofą humanitarną. Tel Awiw odpowiada, że odcięcie palestyńskiego terytorium od świata to kara za rakietowe ataki na żydowskie osiedla.
Jedna z oenzetowskich agencji ostrzega, że blokada granic zmusi ją do wstrzymania pomocy dla 860 tys. potrzebujących jej Palestyńczyków. Inne międzynarodowe organizacje przestrzegają, że w palestyńskich szpitalach w ciągu kilku dni zabraknie lekarstw i paliwa do generatorów.
Izraelski rząd problem widzi, ale przypomina powód blokady - ze Strefy na Izrael nieustannie lecą rakiety trafiające w żydowskie miasta. - Mieszkańcy Gazy mogą chodzić na piechotę, skoro brakuje im paliwa do samochodów, bo mają morderczy terrorystyczny reżim, który nie pozwala ludziom w południowym Izraelu żyć w pokoju - mówił do Izraelczyków premier Ehud Olmert.
W telefonicznej rozmowie z prezydentem Egiptu Hosnim Mubarakiem zapewniał z kolei, że "nie dopuści do kryzysu humanitarnego". Z drugiej strony nie zamierza dopuścić, by Palestyńczycy ze Strefy "wiedli komfortowe i przyjemne życie", podczas gdy z ich terytorium na Izrael spadają rakiety.
Unia Europejska uważa, że działanie Tel Awiwu ma charakter "działania kolektywnego" i apeluje do Izraelczyków o zniesienie blokady.
W niedzielę z braku paliwa wyłączono jedyną w Strefie Gazy elektrownię - całe terytorium spowijają ciemności.
Źródło: Reuters, TVN24