Mimo, że od dwóch tygodni między izraelskim rządem a Hamasem panuje formalny rozejm, palestyńskie rakiety wciąż spadają na południowy Izrael. Premier Ehud Olmert ostrzega, że w tej sytuacji Tel Awiw może znów zaatakować.
- Stanowisko rządu jest takie, że jeśli ostrzał południowego Izraela będzie kontynuowany, izraelska odpowiedź będzie twarda i nieproporcjonalna - ostrzegł premier po spotkaniu ze swoim gabinetem.
Ostre słowa Olmerta wywołały dwie rakiety, wystrzelone w niedzielę ze Strefy Gazy. Do ich odpalenia przyznał się jednak nie Hamas, z którym Izrael toczył trzytygodniową wojnę na początku roku, ale Brygady Męczenników Al-Aksy, zbrojna frakcja Fatahu prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa.
W sobotę rakiety spadły na Aszkelon, nie powodując jednak strat.
Jak będzie odpowiedź?
Dla izraelskiego rządu nie jest jednak istotne, kto odpala rakiety, lecz ich cel, czyli miasta na południu kraju. - Izrael odpowie - potwierdziła słowa premiera szefowa dyplomacji Cipi Liwni, które jest kandydatką na premiera w nowych wyborach 10 lutego.
Jaka będzie konkretnie odpowiedź, tego Olmert nie zdradził. Ograniczył się jedynie do stwierdzenia, ze Izrael "nie da się wciągnąć w walkę wet za wet, która pozbawi mieszkańców południowego Izraela normalnego życia".
Źródło: Reuters