Dwóch Amerykanów i 31 innych cudzoziemców, a także 10 Irakiczyków aresztowały irackie siły bezpieczeństwa w związku z postrzeleniem w centrum Bagdadu niewinnej kobiety. To kolejny incydent z udziałem uzbrojonych obcokrajowców.
Władze Iraku zaczęły się im bacznie przyglądać po aferze z najemnikami z Blackwater, którzy przed kilkoma tygodniami strzelając na oślep zabili kilkunastu cywilów.
- Jest to jasne przesłanie dla firm ochroniarskich, że nikt nie jest ponad prawem - powiedział w poniedziałek rzecznik irackiego rządu. Jak dodał, wszyscy zatrzymani staną przed bagdadzkim sądem.
Według wersji irackiej, że ochroniarze cudzoziemskiego konwoju jadącego na lotnisko bez powodu otworzyli ogień w stołecznej dzielnicy Karrada. Jedna osoba, kobieta, została ranna.
Wśród zatrzymanych jest 21 pochodzących ze Sri Lanki, dziewięciu Nepalczyków, jeden Hindus i dwóch Amerykanów. Nie jest jasne, kto dokładnie oddał strzał, który zranił Irakijkę.
Pierwsze było Blackwater
Zagraniczni ochroniarze pracujący w Iraku znaleźli się na cenzurowanym po strzelaninie, w której pracownicy amerykańskiej firmy Blackwater zastrzelili 16 września 17 cywilnych Irakijczyków. Blackwater był potem szeroko krytykowany za pochopne użycie broni i szef firmy tłumaczył się z tego przed komisją Kongresu.
Po tym incydencie iracki rząd postanowił pozbawić immunitetu wszystkie działające w Iraku zagraniczne firmy ochroniarskie i podporządkować je irackiemu prawu. Stosowna ustawa musi jeszcze zostać zaaprobowana przez parlament.
Według strony irackiej w kraju działa ponad 180 zagranicznych firm ochroniarskich, głównie amerykańskich i europejskich. Zatrudniają one, jak się szacuje, od 25 do 48 tys. ochroniarzy.
Źródło: Reuters, PAP, TVN24