- Wyobraź sobie Świat bez powszechnie dostępnej i darmowej wiedzy - takim napisem wita dzisiaj internatów angielska Wikipedia, która ma być niedostępna przez całą środę. Do protestu przeciw kontrowersyjnemu prawu, którym zajmują się amerykańscy kongresmeni, przystąpił też szereg innych stron internetowych. Amerykańska odsłona wyszukiwarki Google ocenzurowała swoje logo, a popularny portal informacyjny Huffington Post zamiast czołówki ma "czarną dziurę".
Wielki protest ma na celu uświadomienie amerykańskiemu społeczeństwu zagrożeń płynących z nowych regulacji, nazywanych roboczo SOPA i PIPA, nad którymi pracują kongresmeni. W ocenie wielu organizacji, wprowadzenie ich w życie w obecnej formie byłoby końcem internetu, jaki znamy.
W USA powstał szeroki front sprzeciwu wobec proponowanego prawa. Założono specjalną stronę pod adresem "sopastrike.com" na której są umieszczone informacje o całej akcji protestu, lista uczestników i przygotowane fragmenty kodu, które właściciele stron mogą wykorzystać do łatwego "zaciemnienia".
Wirtualny strajk
Najdotkliwszy jest protest anglojęzycznej Wikipedii, która "zamknęła" swoje podwoje po północy i będzie niedostępna przez całą środę. Internautów wita czarna plansza z krótkim komunikatem i linkiem do tekstu, który przedstawia uzasadnienie protestu. - Przez ponad dekadę spędziliśmy miliony godzin budując największą encyklopedię w historii ludzkości. Teraz Kongres USA rozważa prawo, które może być końcem wolnego i otwartego Internetu - napisali twórcy Wikipedii.
To pierwszy przypadek od powstania Wikipedii, kiedy znika ona z sieci. Strona jest jednak dostępna z telefonów komórkowych i in. urządzeń mobilnych "w nagłych przypadkach".
W akcji bierze też udział w ograniczonym stopniu amerykańska strona wyszukiwarki Google, która przykryła swoje logo czarnym "cenzorskim" paskiem. Pod oknem do wpisania zapytania umieszczono odesłanie do podstrony, która dokładnie wyjaśnia motywy protestu i ewentualne skutki wprowadzenia SOPA i PIPA.
Przeciw nowemu prawu występuje też popularny portal informacyjny Huffington Post, który zamiast tradycyjnego dużego zdjęcia, na czołówce swojej strony umieścił czarną planszę. Do protestu przyłączyły się też tysiące mniej znanych stron. Na taki krok nie zdecydował się jednak na przykład Twitter.
Polski głos
Do protestu anglojęzycznej Wikipedii nie przyłączyła się polska internetowa encyklopedia. Jej twórcy stwierdzili, że nie chcą karać "polskich czytelników za działania amerykańskich polityków". Jednak polscy wikipedyści w specjalnym oświadczeniu wyrażają swoją solidarność z protestem.
Podobną informację umieścił na swojej stronie także polski portal Good Old Games, który jest bardzo znany na Zachodzie.
Jakkolwiek problem wydaje się odległy od Polski, wprowadzenie tego prawa skutkowałoby poważnymi konsekwencjami również dla polskiej Wikipedii, która jest udostępniana z serwerów znajdujących się w Stanach Zjednoczonych. Wystarczyłoby jedno – niekoniecznie nawet dobrze uzasadnione – oskarżenie o łamanie praw autorskich (już dodanie linku do strony zawierającej treści łamiące prawo autorskie mogłoby stanowić podstawę do takiego oskarżenia), wystosowane przez dowolną osobę do amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, aby zamknąć również i polską Wikipedię. Anglojęzyczna, jak i polska Wikipedia przywiązują ogromne znaczenie do przestrzegania zarówno polskiego, jak i amerykańskiego prawa autorskiego, usuwając niezwłocznie wszelkie wykryte czy zgłoszone naruszenia, jednak nie uchroniłoby to jej przed wątpliwymi oskarżeniami w tym zakresie. Co więcej, podobne rozwiązania prawne rząd Stanów Zjednoczonych próbuje narzucić innym krajom (w tym także Polsce) w formie międzynarodowego porozumienia handlowego ACTA. Fragment oświadczenia polskich wikipedystów
Uderzenie w wolność internetu?
Inicjatywy w Kongresie, przeciw którym protestują liczne strony, koncentrują się na przeciwdziałaniu praktyce udostępniania w internecie pirackich kopii twórczości intelektualnej. Przedstawiony jesienią zeszłego roku w Izbie Reprezentantów przez republikańskiego kongresmena Lamara Smitha z Teksasu projekt SOPA (Stop Online Piracy Act - ustawy o wstrzymaniu piractwa internetowego) przewiduje restrykcje wobec zagranicznych oferentów internetu, tolerujących łamanie prawnej ochrony własności intelektualnej.
Podobne zastrzeżenie zawiera senacki projekt PIPA (Protect Intellectual Property Act - ustawy o ochronie własności intelektualnej), zgłoszony przez demokratycznego senatora Patricka Leahy'ego ze stanu Vermont.
SOPA jest obecnie przedmiotem obrad komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów. Senat będzie 24 stycznia głosować w sprawie kwestii proceduralnych, związanych z rozpatrywaniem PIPA.
W przypadku SOPA największe kontrowersje budzi zawarta w nim propozycja podporządkowania oferentów internetu sądowym nakazom blokowania dostępu do tych zagranicznych stron internetowych, które udostępniają pirackie kopie. Uważa się to za formę cenzurowania oraz niedopuszczalnego ingerowania w techniczną infrastrukturę sieci. Pod wpływem krytyki kongresmen Smith zasygnalizował już gotowość do kompromisu w tej sprawie.
Źródło: CNN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: google.com/minecraft.net/libreoffice.org