Iran buduje swój własny, zamknięty, internet - twierdzi amerykański ekspert dr Collin Anderson. Sieć ma być niedostępna z zewnątrz, jej użytkownicy też nie mogą łączyć się ze stronami globalnej sieci. To bardzo skuteczny sposób na kontrolowanie i ograniczanie aktywności obywateli w internecie.
Irańskie władze w ostatnich latach boleśnie przekonały się o sile internetu. W 2009 roku po wyborach prezydenckich wybuchły silne protesty opozycji, w znacznej mierze zwoływane przez internet za pośrednictwem zagranicznych portali społecznościowych. Tą samą drogą kolportowano media z demonstracji.
W późniejszych latach Iran stał się celem serii poważnych ataków cybernetycznych, które wywołały szkody między innymi w irańskim programie jądrowym.
Jedyny "słuszny" internet
Najprawdopodobniej z tych powodów Teheran zdecydował się zacząć pracować nad zamkniętą siecią określaną jako "halal", czyli zawierającą "to co jest dozwolone". Dr Collin Anderson z Uniwersytetu w Pensylwanii twierdzi, że ma dowody na to, iż irański internet już działa. Korzystając z mało znanej funkcji globalnej sieci, Irańczycy zbudowali własny "intranet", czyli coś, co do tej pory stosowały na przykład korporacje i wojsko, aby zabezpieczyć swoje sieci przed atakiem z zewnątrz.
Amerykanin ujawnił, że udało mu się spenetrować irańską zamkniętą sieć przy pomocy grupy anonimowych Irańczyków, którzy umożliwili mu dostęp i pomogli w pracy. Dr Anderson spróbował się połączyć ze wszystkimi możliwymi kombinacjami adresów IP (elektroniczny "podpis" każdego komputera w sieci), których zgodnie z międzynarodowymi standardami można wygenerować w zamkniętej sieci 17 milionów.
46 tysięcy adresów odpowiedziało, z czego znaczna część należała do irańskich ministerstw, państwowych mediów i różnych podmiotów rządowych. Amerykanin nie wie, czy sieć "halal" jest rozwijana czy nie. Udało mu się tylko jednorazowo przeprowadzić "mapowanie" irańskiego internetu i zna jego obraz z przełomu sierpnia oraz września.
Mury w cyberprzestrzeni
Ponieważ wiadomo, że zamknięta sieć istnieje, pytaniem pozostaje, czy irańskie władze w pewnym momencie zdecydują się "wyciągnąć wtyczkę" i odciąć Irańczykom dostęp do sieci globalnej, pozostawiając jedynie własną, okrojoną wersję. Irańczycy teraz muszą sobie radzić z różnymi programami filtrującymi i cenzurującymi, jednak przy pewnej dozie wiedzy informatycznej można je ominąć.
Jeśli zostanie uruchomiona sieć zamknięta, z Iranu na szerokie wody globalnej sieci będzie się można wydostać prawdopodobnie tylko przez kilka ściśle monitorowanych serwerów rządowych, co już nie będzie proste. Tym samym ajatollahowie wprowadzą znacznie skuteczniejszą cenzurę niż dotychczas. Ograniczą też możliwość wybuchu społecznych niepokojów organizowanych przy pomocy sieci.
Autor: mk//gak / Źródło: technologyreview.com