Główny kandydat opozycji w wyborach prezydenckich w Gruzji Lewan Gaczecziładze uznał, że odbywające się w sobotę głosowanie "już zostało sfałszowane" - i zapowiedział, że nie uzna jego wyniku.
- Jeśli sprawy nadal będą się tak miały, a jestem na 100 procentach pewny, że tak będzie, nie uznamy wyników wyborów - oświadczył kandydat. - Jeżeli bowiem zgodzimy się na sfałszowane wybory, będziemy mieli bardzo autorytarny system - dodał Gaczecziładze.
43-letni polityk na spotkaniu z odwiedzającymi Tbilisi eurodeputowanymi mówił o naruszeniach prawa podczas kampanii wyborczej, zwłaszca o wykorzystywaniu administracji państwowej w kampanii. Przypisał je byłemu prezydentowi Micheilowi Saakaszwilemu.
Opozycja już wcześniej zapowiadała, że rozpocznie masowe protesty, jeśli okaże się, że doszło do manipulacji wyborczych.
Wybory w Gruzji
5 stycznia w Gruzji odbędą się przedterminowe wybory prezydenckie. Ich rozpisanie było jednym z głównych postulatów opozycji, protestującej w Tibilisi na przełomie października i listopada.
Choć wielotysięczne wiece zakończyły się wprowadzeniem przez prezydenta Saakaszwilego stanu wyjątkowego (7 listopada) i rozpędzeniem demonstracji, to Saakaszwili zgodził się na przedterminowe wybory.
Lokale wyborcze zostaną otwarte w sobotę o 8.00 rano czasu miejscowego (11.00 czasu polskiego). Oprócz Gaczecziładzego i Saakaszwilego startuje w nich jeszcze pięciu kandydatów. Wstępne wyniki powinny być znane w niedzielę.
Źródło: PAP, tvn24.pl