Po krwawych rozruchach - milczący protest w greckiej stolicy. Grupa demonstrantów spotkała się przed siedzibą parlamentu, by sprzeciwić się rządowym planom zaciskania pasa.
Jak wynika z trzech sondaży opublikowanych w niedzielę w greckiej prasie, tamtejsze społeczeństwo zdaje sobie sprawę, że cięcia wydatków budżetowych i podwyżki podatków są konieczne, jednocześnie jednak popiera protesty przeciwko tym środkom oszczędnościowym.
Cięcia płac w budżetówce i zapowiadane podwyżki podatków mają według władz pomóc wydobyć kraj z finansowych tarapatów. To także warunek Unii Europejskiej oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Obie instytucje wspomogą Grecję pożyczkami i dotacjami.
Ale Grecy nie chcą cierpieć - twierdzą, że to politycy wpędzili kraj w kłopoty. Wczoraj wzywali, by opodatkować raczej... kościoły i banki. Krytykowali również korupcję wśród władz - przypominając, że niewidzialni obywatele - nie mają głosu...
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters\PAP