Deputowani ukraińskiego parlamentu nie zdołali uchwalić w czwartek nowego systemu głosowania, który zapobiegałby oddawaniu głosów za nieobecnych posłów, czyli w istocie fałszowaniu głosowań parlamentarnych. Do przyjęcia zmian zabrakło czterech głosów.*
Wprowadzenie obowiązku osobistego głosowania poparło 222 deputowanych w 450-osobowej Radzie Najwyższej. Do uchwalenia zmian potrzebna była ponad połowa składu parlamentu, czyli co najmniej 226 posłów.
Idei otwartego, osobistego głosowania, nie poparła m.in. Partia Regionów prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
Polacy rozbawieni
W lutym sposób głosowania ukraińskich deputowanych rozbawił polską delegację parlamentarną, goszczącą w Radzie Najwyższej w Kijowie w ramach obrad Zgromadzenia Parlamentarnego Polski i Ukrainy.
- Kiedy Polacy zobaczyli, że nasi deputowani biegają w ławach poselskich, naciskając przyciski do głosowania za swych nieobecnych kolegów, zaczęli się śmiać i filmować to telefonami komórkowymi - mówiła wtedy PAP ukraińska dziennikarka parlamentarna Olha Pyrożko.
Zawstydzeni Ukraińcy
Po tym wydarzeniu przewodniczący Rady Najwyższej Wołodymyr Łytwyn przyznał, iż odczuwał wstyd, gdy zrozumiał, że Polacy byli świadkami zachowania ukraińskich deputowanych.
- Tak, myślę, że jak my wszyscy, odczuwałem wstyd, gdy polscy parlamentarzyści ujrzeli, co się (w ukraińskim parlamencie) odbywa - oświadczył wówczas Łytwyn.
Praktyka głosowania za nieobecnych kolegów partyjnych jest w ukraińskim parlamencie zwyczajem powszechnym. Do głosujących zalicza się nawet takich deputowanych, jak najbogatszy obywatel Ukrainy Rinat Achmetow, który formalnie głosuje nad ustawami, mimo że był obecny tylko na jednym posiedzeniu Rady.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24