Zamiast potrzebnych na walkę z głodem 44 miliardów dolarów ani jednej wymiernej deklaracji - fiaskiem zakończył się trzydniowy szczyt Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Najbardziej martwiąca i uniemoliwiająca podjęcia walkę z plagą głodu była nieobecność przywódców państw najbogatszych.
Porażkę szczytu uznał nawet dyrektor generalny FAO Jacques Diouf. W Rzymie brało udział 60 szefów państw i rządów, głównie z krajów biednych i rozwijających się, oraz ponad sto delegacji państwowych niższego szczebla.
- Niewątpliwie doszło do postępów, zrobiliśmy krok naprzód, ale nie poszło tak, jak chciał tego szef FAO - powiedział Diouf. - Szklanka jest w połowie pełna i w połowie pusta - dodał.
Masowy udział, nieobecność najbogatszych
Za sukces konferencji uznał "masowy udział", a za największą porażkę - nieobecność przywódców państw najbogatszych. - Wolałbym, aby wszystkie państwa obecne na szczycie reprezentowane były przez swych przywódców - oświadczył dyrektor generalny agendy ONZ.
Wyraził ubolewanie, że nieobecność liderów potęg gospodarczych uniemożliwiła podjęcie konkretnych postanowień. - Jeśli nie ma szefów państw i rządów, którzy mogliby skoordynować wysiłki, jeśli nie przybyli, by dyskutować o pomocy dla rozwoju i problemach z tym związanych, odeszliśmy od tematu i sprowadziliśmy rozmowy o szukaniu rozwiązań jedynie do poziomu technicznego - powiedział szef FAO.
Według danych ONZ co najmniej 25 tys. ludzi umiera każdego dnia z głodu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24