Seria olbrzymich wybuchów zrównała z ziemią albańską bazę wojskową niedaleko Tirany. Dotychczas znaleziono cztery ciała, ale władze obawiają się, że ofiar będzie znacznie wiecej - ratownicy przeszukali na razie tylko część zniszczonego obszaru. Szpitale przyjęły ponad 200 rannych.
Wybuchy rozpoczęły się podczas rozbrajania zgromadzonej w bazie starej amunicji. Pracowały przy tym trzy zespoły. Albania rozbraja swoje przestarzałe arsenały, pamiętające jeszcze czasy II wojny światowej i komunistycznej dyktatury. Modernizacja armię jest dokonywana po to, by sprostać NATO-wskim standardom.
Od gigantycznego wybuchu ucierpiała nie tylko baza wojskowa. Ogromna fala uderzeniowa i odłamki wybiły szyby w domach w pobliskich wioskach i w samochodach jadących autostradą. Według jednej z firm zajmujących się niszczeniem przestarzałego arsenału, w bazie było jeszcze ok. trzech tysięcy ton materiałów wybuchowych.
Wciąż nie jest znana liczba ofiar
- Przerażeni ludzie opuszczają pieszo okolice bazy i idą wzdłuż autostrady. Na drodze pozostawiono samochody z wybitymi szybami - relacjonował kamerzysta Reutera. Na lotnisku stolicy, gdzie fala uderzeniowa porozbijała szklane okna i drzwi, zarządzono ewakuację pasażerów i wstrzymano wszystkie loty. Odgłosy wybuchów słychać było nawet w portowym mieście Durres, odległym od bazy o 20 kilometrów.
- Nie znamy dokładnej liczby ofiar, ale obawiamy się najgorszego, jeśli chodzi o trzy zespoły, każdy złożony z 21 ludzi, które wówczas tam pracowały. Kilka z tych osób to obywatele USA - powiedziała tuż po wybuchu Reuterowi rzeczniczka albańskiego gabinetu Juela Mecani. Ambasada Stanów Zjednoczonych w Tiranie oświadczyła, iż nie może potwierdzić, czy w bazie przebywali amerykańscy wojskowi.
Kosowarzy oddają krew dla "albańskich braci"
Ranni, których liczba według albańskiego MSW przekroczył 200 osób, trafili do pobliskich szpitali. Większość ma oparzenia i złamania kończyn, wielu ucierpiało od rozbitego szkła i odłamków. Pięć osób jest w stanie śpiączki. Władze apelują o oddawanie krwi.
Na apel masowo odpowiadają Kosowarzy - mieszkańcy Kosowa, które w lutym ogłosiło niepodległość od Serbii. Setki osób zebrało się pod Centrum Krwiodawstwa w Prisztinie. - Oddaję krew dla naszych braci w Albanii. To obowiązek każdego Albańczyka - mowił reporterowi Reutera Mustafe Ajeti, obywatel Kosowa.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. EPA