Niepewność wokół przyszłości Traktatu z Lizbony nie maleje. Już niebawem centrum uwagi może przenieść się z Dublina do Pragi, gdzie rośnie opozycja wobec Traktatu Reformującego. To wniosek niemieckiego deputowanego Jo Leinena z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), po wizycie w czeskim parlamencie.
Grupa "przeciwników w Senacie", jak również prezydent Vaclav Klaus prowadzą "grę na odłożenie" ratyfikacji Traktatu - mówił Leinen agencji prasowej EUbusiness po powrocie z Pragi. Jak zaznaczył niemiecki parlamentarzysta, jest jasne, że unijny dokument nie trafi pod głosowanie przed objęciem przez Republikę Czeską rotacyjnej prezydencji w UE, 1 stycznia 2009 roku.
Topolanek: W tym roku ratyfikacji nie będzie
Z jednej strony będziemy państwem, które będzie negocjować z Irlandią o jej dalszych działaniach, a jednocześnie będziemy krajem, który sam nie podpisał Traktatu Lizbońskiego. Mirek Topolanek, premier Czech
O tym, że Traktat na pewno nie zostanie ratyfikowany w tym roku, mówił m.in. kilka dni temu premier Czech Mirek Topolanek, po spotkaniu z fińskim premierem Mattim Vanhanenem.
Wraz z nowym rokiem Praga przejmie od Paryża przewodnictwo w Europie. Sytuacja stanie się zatem tym bardziej oporna, że Czechy miałyby odgrywać rolę głównego promotora Traktatu.
Sprawa reformy unijnych instytucji skomplikowała się po odrzuceniu dokumentu w czerwcu przez Irlandczyków. Ale podpisu odmówili także prezydenci Polski i Niemiec.
Dziwna prezydencja Pragi
Aż do momentu przyjęcia [Traktatu z Lizbony - red.], czeska prezydencja w Unii Europejskiej nie będzie wiarygodna, ani nie będzie miała autorytetu. Andrew Duff, brytyjski deputowany w PE
- To będzie w pewien sposób nieprzyjemna sytuacja, bo z jednej strony będziemy państwem, które będzie negocjować z Irlandią o jej dalszych działaniach, a jednocześnie będziemy krajem, który sam nie podpisał Traktatu Lizbońskiego - mówił Mirek Topolanek.
Andrew Duff, brytyjski liberalny deputowany Parlamentu Europejskiego komentuje natomiast: - Kluczowy problem, przed którym stoimy jest zobligowanie i przekonanie Irlandczyków, żeby zmienili zdanie na temat Traktatu z Lizbony i (czeska - red.) prezydencja będzie odgrywała tu główną rolę. Zamiast więc stać się rozwiązaniem irlandzkiego problemu, czeska prezydencja, sceptyczna wobec ratyfikacji Traktatu, będzie jego częścią.
- Aż do momentu przyjęcia, czeska prezydencja w Unii Europejskiej nie będzie wiarygodna, ani nie będzie miała autorytetu - dodał Brytyjczyk.
Klaus rozmawia z aktywistą na "nie"
Czeski prezydent Vaclav Klaus planował na 11 listopada spotkanie z Declanem Ganley'em, biznesmen i lider irlandzkich przeciwników Traktatu.
- Mój poprzednik, Vaclav Havel, również lubił spotykać się z osobami o odmiennych poglądach z różnych państw, więc teraz ja spotkam się z osobą, której poglądy nie są zgodne z Unią Europejską - powiedział Klaus przed podróżą do Dublina.
Klaus był jedynym przywódcą, spośród głów państw 27 krajów UE, który z satysfakcją przyjął wynik irlandzkiego referendum nazywając je "zwycięstwem nad europejską biurokracją".
Źródło: EUbusiness, idnes.cz