Przez cały poniedziałek w Grecji trwały starcia młodzieży, przeważnie anarchistów, z policją. Wieczorem pojawiły się nowe ogniska protestów. Powodem niepokojów jest sobotnia śmierć zastrzelonego przez policję 15-latka.
Grupy młodych ludzi wyszły w poniedziałek wieczorem na ulice centrum Salonik, dewastując i plądrując sklepy z odzieżą i biżuterią. 40 sklepów, banków i restauracji zostało podpalonych koktajlami Mołotowa.
W Atenach młodzież, podpaliła wieczorem choinkę stojącą na centralnym placu Syntagma. Kamieniami wybito szyby w hotelu Plaza, jednym z najbardziej eleganckich w stolicy Grecji. Z hotelu ewakuowano gości. Młodzi ludzie, maszerując wielką aleją prowadzącą do morza, systematycznie dokonywali aktów wandalizmu, niszcząc witryny sklepów i świąteczne dekoracje.
Policja, nie chcąc rozjuszyć chuliganów, interweniowała sporadycznie, używając gazu łzawiącego. Na obrzeżach dzielnicy Exarchia, gdzie zebrało się kilka tysięcy demonstrantów, policja nie dopuściła ich do budynków uniwersyteckich.
Premier radzi, co robić
Prawicowy premier Grecji Kostas Karamanlis przewodniczył wieczorem radzie ministerialnej; omawiano sytuację w kraju po zamieszkach w Atenach i Salonikach, towarzyszących demonstracjom po śmierci młodego Greka.
We wtorek rano Karamanlis ma być przyjęty na własną prośbę przez prezydenta Karolosa Papuliasa. Zamierza "poinformować go o bieżącej sytuacji".
Premier spotka się także z szefami czterech partii opozycyjnych zasiadających w parlamencie - socjalistami, komunistami, radykalną lewicą i skrajną prawicą.
Dzień pełen walk
Poniedziałek był w Gracji bardzo niespokojny. Demonstranci starli się z policją w wielu miastach. Starcia rozlały się na cały kraj, aż po turystyczną wyspę Korfu.
W Atenach przed budynkiem parlamentu i gmachem MSW, w którego stronę poleciały kamienie. Po południu demonstranci podpalili budynek akademii dyplomatycznej należący do MSZ, a kilkaset metrów dalej spłonęły trzy samochody, podpalone przez grupę kilkudziesięciu osób.
Wieczorem w centrum miasta demonstranci podłożyli ogień pod duże centrum handlowe. Spłonęła też wielka choinka przed parlamentem.
Starcia z policja nie gasną
Grupy licealistów w Chanii, jednym z największych miast Krety rzucały w policję kamieniami i połamanymi krzesłami. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym. W Salonikach protest z udziałem ok. 2 tys. osób rozpoczął się w niedzielę i przerodził w zamieszki, podczas których niszczono sklepy, banki i samochody.
W poniedziałek w Salonikach na celowniku młodzieży znalazł się komisariat policji. Według agencji AFP policja nie interweniowała, według Reutera użyła gazu łzawiącego.
Protestują też w Londynie i Berlinie
Protesty przeciwko śmierci 15-letniego Andreasa Grigoropulosa zastrzelonego w sobotę przez policję, rozlały się nawet poza Grecję. W poniedziałek grupa młodych Greków mieszkających w Niemczech, wtargnęła do konsulatu generalnego Grecji w Berlinie. Według niemieckiej policji jest ich ponad dwudziestu. Konsulat twierdzi, że grupa liczy 15 osób.
W Londynie kilkadziesiąt osób protestowało przed ambasadą Grecji. W miejsce flagi Grecji zawieszono czerwono-czarną flagę anarchistów. Na ogrodzeniu ambasady znalazł się transparent z napisem potępiającym akcję greckiej policji. Pięć osób zatrzymano.
Przeciw policji i konserwatywnemu rządowi
Nie wszędzie jednak protesty przeradzają się w walki - w Atenach 150 członków partii komunistycznej zorganizowało godzinny, pokojowy protest. Miał on być zapowiedzią 24-godzinnego strajku generalnego, planowanego od dawna przez związki zawodowe na środę.
Według agencji Reuters obecne starcia uliczne to najpoważniejsze zamieszki w Grecji od kilkudziesięciu lat i w dużej mierze nie są już zwrócone przeciw zabójstwu 15-latka, ale ogólnie przeciw konserwatywnemu rządowi premiera Kostasa Karamanlisa.
Do tej pory w zamieszkach w Grecji co najmniej 34 osoby zostały ranne, a 20 demonstrantów zostało zatrzymanych.
Będą nowe wybory?
W środę w Grecji ma się odbyć strajk powszechny, będący protestem przeciwko polityce ekonomicznej rządu, w tym przeciwko reformie systemu emerytalnego. Zarówno strajk, jak i trwające już od trzech dni zamieszki w kraju mogą poważnie zaszkodzić konserwatywnemu rządowi, który ma tylko jeden mandat przewagi w parlamencie.
- Koniec z takim rządem, który nie rozumie problemów kraju - powiedział Jeorios Papandreu, szef opozycyjnej socjalistycznej partii PASOK.
Według analityków wcześniejsze wybory parlamentarne w Grecji mogłyby być wyznaczone na przyszły rok.
Źródło: PAP