W Iranie, po 10 miesiącach, tamtejszy sąd uwolnił Francuzkę Clotilde Reiss, przetrzymywaną za udział w powyborczych protestach z 2009 roku. Reiss w niedzielę rano odleciała do Paryża.
Irański sąd skazał w sobotę Reiss na karę grzywny w wysokości około 285 tys. dolarów, które wpłacił w niedzielę rano jej adwokat.
Reiss została aresztowana 1 lipca 2009 roku, a po rozpoczęciu procesu zwolniona za kaucją. Do czasu zakończenia sprawy przebywała na terenie francuskiej ambasady w Teheranie, z zakazem opuszczania Iranu.
Na szkodę Iranu?
24-letnia Clotilde Reiss, która pracowała jako lektorka na uniwersytecie w Isfahanie, była oskarżona o działanie na szkodę bezpieczeństwa narodowego Iranu. Miało ono polegać na zbieraniu informacji i wykonywaniu zdjęć demonstracji przeciwników prezydenta Mahmuda Ahmadineżada w tym mieście w czerwcu 2009 roku.
Reiss ma być przyjęta po przylocie do Paryża przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.
W powyborczych protestach w Iranie zginęło kilkadziesiąt osób. Oficjalne źródła irańskie mówią o 27 zabitych, ale zdaniem organizacji broniących praw człowieka, mogło być ich nawet ponad 100.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: palestine-solidarite.org