We wtorek izraelscy żołnierze oddali strzały ostrzegawcze w kierunku konwoju, w którym wracał ze Strefy Gazy francuski konsul generalny. Teraz Paryż żąda od Tel Awiwu wyjaśnień.
Jak powiezdział dziennikarzom rzecznik francuskiego MSZ Eric Chevallier, konsul generalny Francji w Jerozolimie Alain Remy, wraz z kilkoma współpracownikami i "innymi dyplomatami europejskimi", udał się we wtorek do Strefy Gazy, by ocenić sytuację, "zwłaszcza otwarcie przejść granicznych, i zbadać stan projektów finansowanych w tym rejonie przez Francję".
Dodał, że po zakończeniu tej wizyty, "gdy konwój z konsulem wracał do Jerozolimy, został zatrzymany przez władze izraelskie na ponad sześć godzin na przejściu granicznym Erez".
Jak podał rzecznik, żołnierze izraelscy oddali w kierunku konwoju dwa strzały ostrzegawcze. W związku z tym francuskie MSZ wezwało ambasadora Izraela w Paryżu, "by zaprotestować przeciw temu, niemożliwemu do przyjęcia, incydentowi i zażądało od niego wyjaśnień".
Agencja AFP podała, że już w ostatni piątek francuski konsul w Izraelu został zatrzymany na ponad trzy godziny przez władze izraelskie w punkcie kontrolnym w Betlejem, gdy chciał powrócić do Jerozolimy.
Człowiek Obamy na Bliskim Wschodzie
Tymczasem na Bliski Wschód przybył nowy amerykański wysłannik w ten rejon George Mitchell. Amerykanin oświadczył po rozmowach z izraelskim premierem Ehudem Olmertem i przedstawicielami izraelskich sił bezpieczeństwa, że długoterminowe zawieszenie broni w Strefie Gazy musi się opierać na zakończeniu przemytu broni dla Hamasu i ponownym otwarciu zablokowanych granic.
Mitchell uważa, że tego rodzaju zawieszenie broni ma "podstawowe znaczenie".
Był to drugi etap bliskowschodniej podróży Mitchella, po porannych rozmowach w Egipcie. Po zakończeniu konsultacji w regionie i z Europejczykami, Mitchell przekaże raport ze swymi wnioskami w kwestii kolejnych posunięć w bliskowschodnim procesie pokojowym prezydentowi Obamie i sekretarz stanu Hillary Clinton.
Źródło: PAP