Finisz Obamy i Clinton: kłótnia o benzynę

Barack Obama i Hillary Clinton podczas telewizyjnej debaty
Barack Obama i Hillary Clinton podczas telewizyjnej debaty

Przed demokratycznymi prawyborami w Karolinie Południowej i Indianie, kandydaci do nominacji prezydenckiej kursowali między obu stanami, aby spotkać się z jak największą liczbą wyborców.

Na wiecach Clinton przypominała o swojej propozycji zawieszenia na okres wakacyjny podatku od sprzedaży benzyny, co w sytuacji rosnących cen paliwa mogłoby ulżyć wielu ludziom. Obama sprzeciwił się tej propozycji. Uznał ją za tani, populistyczny chwyt mający na celu zdobycie głosów szczególnie biedniejszych Demokratów. Sam zaproponował dalsze rabaty podatkowe w celu pobudzenia konsumpcji.

Większość spotkań obojga kandydatów odbywała się w Indianie, gdzie wynik wydaje się bardziej niepewny. Według wcześniejszych sondaży prowadziła tam Clinton, ale najnowsze ankiety wskazują, że badania mieszczą się na ogół w granicach błędu statystycznego.

W Karolinie Północnej, gdzie wcześniej zdecydowanie większe poparcie (prawie o 20 punktów procentowych) miał czarnoskóry senator z Illinois, ostatnie sondaże sugerują, że była Pierwsza Dama znacznie nadrobiła dystans.

Obama zdobył dotychczas o około 140 delegatów więcej niż Clinton. Uważa się, że jeżeli Obama wygra we wtorek w obu stanach, wyścig do nominacji prezydenckiej będzie praktycznie zakończony na jego korzyść. Nie wydaje się to jednak zbyt prawdopodobne, ponieważ senator z Illinois stracił ostatnio w oczach wyborców po kontrowersji ze swoim byłym pastorem Jeremiahem Wrightem, który w publicznych wystąpieniach potępia Amerykę za niewolnictwo, rasizm i agresywną politykę na świecie.

W zeszłym tygodniu Obama odciął się od pastora, ale część wyborców - jak wynika z sondażu "N.Y.Timesa" i CBS News - uważa, że uczynił to ze względów politycznych i w istocie podziela jego poglądy.