Nietypowy sposób "walki z nudą" wymyślili pracownicy filii znanej, niemieckiej sieci sklepów dyskontowych - Aldi-Sued. Jak twierdzi tygodnik "Der Spiegel", filmowali z ukrycia klientki, głównie te w spódniczkach mini lub z głębokimi dekoltami.
Filmowcy-amatorzy preferowali ujęcia, w których kobiety pochylały się, by sięgnąć po towar, przez co odsłaniały swoje wdzięki.
Pracownicy kopiowali powstałe w ten sposób filmiki na płytach CD, a następnie wymieniali się między sobą nagraniami.
W odpowiedzi na publikację "Der Spiegel", sieć sklepów Aldi-Sued wydała oświadczenie, w którym ogłosiła, że nie wyklucza niewłaściwego postępowania w pojedynczych przypadkach.
Podglądali numery PiN?
Tygodnik donosi też, że klientki dyskontów filmowano też z kamer umieszczonych w pobliżu kas. Pracownicy, oprócz spódniczek i dekoltów, mogli więc podglądać też numery PIN kart klientów. A taki proceder w Niemczech jest poważnym przestępstwem.
Temu stanowczo zaprzecza zarząd sieci Aldi-Sued. Jak informuje, kamery te umieszczone są pod kątem, więc podejrzenie przy ich pomocy numeru PIN klientów jest niemożliwe.
Podglądano też personel
Tygodnik donosi też, że oprócz urodziwych klientek, w sieci Aldi-Sued podglądano też pracowników centralnego magazynu firmy.
Zdaniem pełnomocnika rządu federalnego ds. danych osobowych, Petera Schaara, cytowanego przez Deutsche Welle, "jeśli w ten sposób nadzorowano tutaj poprzez długie tygodnie zatrudniony personel bez jego wiedzy, to takie praktyki są nadzwyczaj podejrzane". Prawo niemieckie w ostateczności dopuszcza filmowanie pracowników firmy, jeśli ma to zapobiec np. kradzieżom. Jednak według Schaara, "jeśli kradzieżom można zapobiec w jawny sposób i w ten sam sposób je wyjaśnić, a na ogół jest to zawsze możliwe, nielegalne nadzorowanie personelu jest niedopuszczalne".
Źródło: dw.de