Birmańska junta wojskowa nie chce rozmawiać ani z przywódczynią opozycji Aung San Suu Kyi, ani z wysłannikiem ONZ Ibrahimem Gambarim. Ten ostatni podczas drugiej już wizyty w Birmie zaproponował trójstronne rozmowy, które miałyby doprowadzić do rozwiązania politycznego kryzysu.
Jak powiedział cytowany przez birmańską prasę minister informacji Kyaw Hsan, propozycja w sprawie trójstronnego spotkania oznacza "ingerencję w wewnętrzne sprawy kraju" i Birma (oficjalnie Myanmar) "nie ugnie się pod presją wielkich mocarstw".
Kyaw, którego wypowiedź relacjonuje szeroko główny prorządowy dziennik "Nowe światło Myanmaru", odnotował przy tej okazji, że poprzednia wizyta Gambariego w Birmie nie przyniosła żadnej poprawy sytuacji. Zdaniem generała stało się przeciwnie, po niej nastąpiły nowe naciski i sankcje USA, Australii i Unii Europejskiej oraz słowa potępienia ze strony Rady Bezpieczeństwa ONZ.
- Chciałbym, żebyście zdawali sobie sprawę, że choć Myanmar jest małym krajem, lecz jeśli wielkie mocarstwo zaczyna nas nękać, nie będziemy mieć innego wyboru jak tylko stawić mu czoło i przetrwać - oświadczył minister.
Zadaniem Gambariego, który prawdopodobnie nie spotka się z szefem junty generałem Than Shwe, jest doprowadzenie do pojednania między juntą a opozycyjnym ruchem prodemokratycznym.
Nigeryjski dyplomata odwiedzał już Birmę niedługo po brutalnym stłumieniu wywołanych podwyżkami cen protestów we wrześniu. Spotkał się wówczas z generałem Thanem Shwe, stojącym na czele wojskowych władz kraju, oraz dwukrotnie z Aung San Suu Kyi. Wizyta nie przyniosła jednak konkretnych efektów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24