Turecki premier Tayyip Erdogan zapowiedział w czwartek, że jego rząd nie wycofa się z planu budowy m.in. meczetu na placu Taksim w Istambule. Sprzeciw wobec tego planu był pierwotną przyczyną trwających od kilku dni antyrządowych protestów w kraju. Dziś Erdogan ma wrócić do kraju.
- Projekt zakłada poszanowanie dla historii, kultury i środowiska naturalnego - oświadczył Erdogan przebywający obecnie w Tunezji. - To, co robimy, to ochrona praw większości i zachowanie piękna Stambułu - dodał.
Według planów, po przebudowie stambulskiego placu Taksim ma tam stanąć centrum kultury muzułmańskiej i meczet oraz centrum handlowe. Przeciwko zlikwidowaniu jednego z ostatnich zielonych przyczółków stolicy w gęsto zabudowanym mieście początkowo protestowali ekolodzy. Potem protesty przerodziły się w antyrządowe demonstracje w wielu miastach Turcji.
Taktyka "palenia i niszczenia"
W czasie dzisiejszej wizyty u swojego odpowiednika w Tunezji Erdogan potępił taktykę "palenia i niszczenia" uprawianą przez niektórych protestujących. - Jeśli organizowane jest spotkanie, gdzie dochodzi do podpaleń i zniszczeń, nie pozwolimy na to. Jesteśmy przeciwni dominacji większości nad mniejszością - powiedział Erdogan po spotkaniu z tunezyjskim ministrem.
Powiedział także, że "grupy terrorystyczne" zmanipulowały coś, co rozpoczęło się jako kampania ekologów. - Wśród protestujących są ekstremiści, niektórzy z nich zaangażowani są w terroryzm (...). Zwolennicy organizacji terrorystycznej byli obecni na placu Taksim - mówił.
Erdogan dodał, że wśród aresztowanych jest siedem osób z zagranicy, nie podał jednak ich narodowości.
Turcja protestuje
Według tureckich i międzynarodowych organizacji praw człowieka w demonstracjach w Stambule, Ankarze i Izmirze zginęły dwie osoby, a ponad 2800 zostało rannych. Liczb tych nie potwierdzają źródła oficjalne, twierdząc, że rannych zostało "ponad 330 osób, głównie policjantów".
Protestujący zarzucają Erdoganowi i jego islamsko-konserwatywnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) m.in. zapędy autorytarne i próbę islamizacji kraju.
Autor: pk//bgr / Źródło: reuters, pap