Eksplozja w Davos. "Wszyscy myśleli, że to bomba"


W jednym z hoteli w Davos doszło w czwartek do niewielkiej eksplozji. Odpowiedzialność za nią wzięli lewicowi aktywiści. W szwajcarskim kurorcie trwa właśnie Światowe Forum Ekonomiczne.

Wybuch miał miejsce w Posthotel Morosani, niedługo po godzinie 9 rano czasu miejscowego. Odległość hotelu od miejsca spotkań światowych liderów wynosi zaledwie 1,5 km.

Jak bomba

Devin Wenig, dyrektor wykonawczy pionu Thomson Reuters' Markets uczestniczył w spotkaniu w hoteli, kiedy doszło do eksplozji. Jak mówił, usłyszał "wielki grzmot". - Wszyscy byli przekonani, że to bomba - powiedział. Jak dodał, pół godziny trwał powrót do spotkania. Uczestnicy spotkania powiedzieli później, że doszło do eksplozji kotła. Główny program Forum nie został zakłócony.

- Mogę potwierdzić, że doszło do wybuchu w magazynie w podziemiach hotelu - powiedział rzecznik miejscowej policji Thomas Hobi. - Są niewielkie zniszczenia, jednak nikt nie został ranny - zapewnił.

Szwajcarscy prokuratorzy poinformowali, że prowadzą dochodzenie w sprawie eksplozji, dając do zrozumienia, że może być motyw kryminalny. Nie chcieli jednak zdradzić żadnych szczegółów.

Odpowiedzialni za zamach

Grupa nazywająca siebie Revolutionary Perspective (Rewolucyjna Perspektywa) napisała w oświadczeniu zamieszczonym w internecie, że zaatakowała luksusowy Posthotel bombą zapalającą. Dodała, że w hotelu zatrzymali się szwajcarscy ministrowie i czołowi przedstawiciele głównego banku UBS.

"Nasza walka przeciwko dyktaturze kapitału jest skoncentrowana na społecznej alternatywie dla kapitalizmu: komunizmie" - napisała.

Źródło: Reuters, bbc.co.uk