Dziesiątki milionów dolarów z budżetu na usuwanie skutków tegorocznego tsunami poszło w rzeczywistości na coroczny, kontrowersyjny program zabijania wielorybów przed japońską flotę - donosi organizacja Greenpeace.
Według organizacji ekologicznej 2,3 miliarda jenów (około 30 mln. dol.) zostało wydanych na zwiększenie bezpieczeństwa floty wielorybniczej. Przedstawiciele japońskich władz, którzy ubiegali się o te fundusze argumentowali, że zabijanie wielorybów sprzyja społecznościom zamieszkującym wybrzeże.
Zupełnie co innego twierdzą ekolodzy. - To po prostu ma zamaskować długi programu wielorybniczego, ponieważ program połowów sam w sobie cierpi z powodu dużych problemów finansowych - powiedział Junichi Sato z japońskiego Greenpeace.
Japońska flota wielorybnicza ponoć wyruszyła już ponoć w tym tygodniu w kierunku Antarktyki, jednak Tokio oficjalnie nie potwierdziło tych doniesień - pisze BBC.
Flota kontra ekolodzy
Choć od 1985 roku obowiązuje zakaz komercyjnego połowu wielorybów, Japończycy i tak każdego roku zabijają te wielkie morskie ssaki. Argumentują bowiem, że czynią to ze względów... naukowych. Jednak mięso zabitych zwierząt i tak trafia na japońskie stoły.
Każdego roku naprzeciwko floty wielorybniczej stają ekolodzy, którzy starają się przeszkodzić w połowach. Najbardziej radykalna jest grupa Sea Shepherd, która posuwa się nawet do prób abordażu i wchodzenia z japońskimi jednostkami na kurs kolizyjny. Te działania znacznie utrudniają zabijanie wielorybów i przyczyniają się do ratowania setek tych zwierząt każdego roku.
Działania Japonii krytykuje też wiele państw. W tym szczególnie Australia i Nowa Zelandia. Oba te kraje rozważają wysłanie swoich jednostek do monitorowania poczynań floty wielorybniczej.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org