E-maile, których ujawnienie zapoczątkowało w grudniu ubiegłego roku tak zwane "Climategate", nie zawierały dowodów podważających wpływ człowieka na zmiany klimatyczne - oświadczył w środę sir Muir Russell - szef niezależnej uniwersyteckiej komisji badającej tę sprawę.
- Dokładne zbadaliśmy sprawę i doszliśmy do wniosku, że zarzut ukrywania i manipulowania faktów przez naukowców jest nieprawdziwy - stwierdził Russell.
Za mało otwartości
Naukowcy, których e-maile zostały ujawnione, zostali oczyszczeni z zarzutów o fałszowanie dowodów. Komisja skrytykowała ich jednak za brak otwartości i chęci wyjaśnienia oskarżeń kierowanych pod ich adresem. Ponadto wykazała, że część informacji, które prezentowali, była "zwodnicza".
Było to już trzecie i najbardziej szczegółowe dochodzenie w tej sprawie. Dwa poprzednie również oczyściły naukowców z zarzutów manipulowania danymi i ukrywania prawdy o globalnym ociepleniu.
"Climategate"
Afera wybuchła w grudniu 2009 roku, tuż przed szczytem klimatycznym w Kopenhadze. Do internetu wyciekło wtedy około 1000 e-maili wykradzionych z serwerów University of East Anglia, stanowiących korespondencję zespołu badającego zmiany klimatu.
W mediach i internecie pojawiły się opinie, iż korespondencja zawiera dowody na fałszowanie i zmanipulowanie przez naukowców danych dotyczących wpływu człowieka na globalne ocieplenie.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: SXC