Dziennikarze przychylni rządowi zbierają ludzi


Manifestacja poparcia dla premiera Węgier Viktora Orbana zgromadziła w sobotę w Budapeszcie niemal 100 tys. osób. Demonstrację zorganizowali dziennikarze przychylni rządzącej partii Fidesz, aby pokazać, że prawica wciąż może zebrać tłumy na ulicach stolicy.

Manifestanci - wielu z flagami narodowymi, świecami i pochodniami - przeszli od placu Bohaterów pod budynek parlamentu Węgier. Demonstracja nazwana "Marszem Pokoju" była największym zgromadzeniem od czasu objęcia władzy przez rząd Orbana w roku 2010 i - jak twierdzą analitycy - przypomniała, że partia premiera pozostaje potężną siłą polityczną.

Według najnowszego sondażu mimo iż 84 proc. Węgrów uważa, iż sprawy idą w złym kierunku, Fidesz wciąż cieszy się poparciem ok. 1,5 mln ludzi, a opozycja jest podzielona.

Nie będą "się kłaniać Zachodowi"

- Wielu, którzy tu dziś przyszli, też sądzi, że sprawy nie idą we właściwym kierunku - powiedział uczestnik manifestacji 22-letni Bela Petrik. Uważa on jednak, że popełnione "błędy nie powinny prowadzić do ataków, które nikomu nie służą".

Organizatorzy demonstracji mówią, że miała ona pokazać, iż Węgry nie będą się kłaniać Zachodowi. - Nie chcemy być dominium, nie chcemy być kolonią - powiedział wydawca Andras Bencsik zwracając się do tłumu.

Analityk Zoltan Kiszelly oświadczył, że "liczba uczestników jest jasnym sygnałem, że Fidesz jest największą siłą polityczną w kraju". - Przekazaliśmy też komunikat zagranicznym partnerom, by nie próbowali mówić nam co mamy robić, rząd dobrze sobie radzi - dodał.

Demonstracja za demonstracją

2 stycznia w Budapeszcie na apel partii opozycyjnych i organizacji obywatelskich zebrało się na wiecu protestacyjnym 100 tysięcy ludzi. Protestowali przeciwko nowej kontrowersyjnej konstytucji, która obowiązuje od 1 stycznia. Ze strony unijnych partnerów rośnie presja na Węgry, by zmieniły budzące kontrowersje przepisy, uważane przez specjalistów za próbę rozszerzenia władzy centroprawicowego rządu kosztem innych instytucji, a nawet demokratycznych swobód.

W sobotę w Budapeszcie odbyła się także inna manifestacja, której uczestnicy - ok. 5 tysięcy osób - domagali się ustąpienia szefa państwa Pala Schmitta; zarzuca się mu popełnienie plagiatu przy pisaniu pracy doktorskiej. Prezydent Węgier zaprzecza, że jego obroniona w 1992 roku rozprawa doktorska na temat nowożytnych igrzysk olimpijskich była plagiatem.

Źródło: PAP