Dzieci trzymane w piwnicy bez okien. "Nic nie wiedzieliśmy"

Aktualizacja:

Szokujące odkrycie we Francji. Ojciec i macocha z podparyskiego Seine-Saint-Denis przez co najmniej trzy lata trzymali dwójkę dzieci w piwnicy bez dostępu do toalety i bieżącej wody. Chłopcy spali na brudnym materacu bez pościeli, najprawdopodobniej byli również bici. Opieka społeczna przyznaje, że rodzina była pod obserwacją służb, ale nie dotarły do nich żadne informacje o maltretowaniu dzieci.

Sprawa wyszła na jaw, gdy starszy z chłopców, 12-latek, zgłosił się na policję mówiąc, że ojciec bije jego brata. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, odkryli "pokój" chłopców. Okazało się, że 10 i 12-latek spali w piwnicy na brudnym materacu, położonym wprost na podłodze. Nie mieli koca ani poduszek. Pomieszczenie służyło im także za toaletę i nie było sprzątane. Dzieci nie miały dostępu do bieżącej wody i - przez większość czasu - do prądu. Ojciec dzieci i ich macocha przyznali, że czasem "chowali przed chłopcami jedzenie" i zamykali ich w piwnicy, ponieważ byli nieznośni. Same dzieci przyznały, że często były głodne. "Rodzice" usłyszeli już zarzuty stosowania przemocy wobec nieletnich, zaniedbywania ich i głodzenia. Oboje zostali aresztowani.

W domu w spokojnej miejscowości pod Paryżem mieszkały oprócz chłopców także dzieci ich macochy - siedmiolatka i 17-latek. Mieli swoje pokoje, uczęszczali do prywatnych szkół.

Według francuskich mediów, dzieci zostały zmuszone do zamieszkania w piwnicy trzy lata temu, po tym jak ich matka-narkomanka opuściła rodzinę, a ojciec ożenił się po raz drugi.

Można było pomóc im wcześniej?

Według ostatnich informacji, rodzina była obserwowana przez pomoc społeczną, a szkoła, do której chodzili chłopcy, wysyłała sygnały o ich stanie. - Chodzili do szkoły razem z naszymi dziećmi. Wyglądali na smutnych. Byli brudni, mieli podarte ubrania i buty - mówi jedna z sąsiadek. - Kilka razy słyszałam w nocy krzyki, ale nie wyobrażałam sobie czegoś takiego - dodaje inna. Francuskie media są zszokowane historią chłopców. Najczęściej zadawanym pytaniem jest obecnie, czy dzieciom można było pomóc wcześniej.

"Rodzina była pod obserwacją. Nie wiedzieliśmy o biciu"

Dyrektor Pomocy Społecznej dla Dzieci w Seine-Saint-Denis, Francoise Simon, powiedziała w wywiadzie dla "Le Nouvel Observateur", że rodzina była pod obserwacją służb od 2008 roku. W 2010 roku zgłosił się do nich starszy brat dwóch chłopców - wówczas 15-letni mówiąc, że chciałby opuścić dom z powodu konfliktu z ojcem. W styczniu 2011 r. został umieszczony w placówce opiekuńczej. Jak twierdzi Simon, ojciec wówczas chętnie współpracował ze służbami. - Nie mieliśmy żadnej informacji o maltretowaniu dzieci przez ostatnie lata - mówi Simon. Jak dodaje, w styczniu tego roku służby socjalne wystąpiły o umieszczenie dzieci w rodzinie zastępczej w związku z "pogorszeniem się warunków". - Rozpoczęto przygotowania do ich przeniesienia. Ale ponieważ jeden z chłopców stwarzał problemy wychowawcze, trudno było znaleźć mu miejsce - tłumaczy dyrektorka. Przyznaje, że wiedziano o złych warunkach higienicznych, w których przebywały dzieci, do opieki docierały też sygnały o trudnej relacji chłopców z ojcem. - Nic nie wiedzieliśmy jednak o znęcaniu się i biciu - podkreśla.

Autor: jk/iga, mtom / Źródło: liberation.fr, BFM TV