Agenci FBI odnaleźli miliardera Allena Stanforda. Mężczyzna podejrzany jest o defraudacje ośmiu miliardów dolarów, które wyłudził od inwestorów obietnicami gigantycznych zysków.
Do niedawna nikt nie wiedział gdzie multimiliarder się podział. Natomiast wszyscy chcieli wycofać się z jego funduszy. Stanford, który posiada tytuł szlachecki, jest właścicielem Stanford International Bank, firmy doradczej Stanford Capital Management, dużej gazety i sklepów sportowych działających na zasadzie franczyzy.
Panika wśród klientów
Mężczyzna nie został aresztowany. Wręczono mu jedynie cywilny pozew z ramienia Federalnej Komisji Papierów Wartościowych i poproszono o zwrot paszportu. Jak twierdzą władze stanowe - nie ma podstaw by aresztować miliardera. Konsekwencje afery można już odczuć w światowym systemie finansowym. Zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej. Od kilku dni klienci banku Stratforda oblegają filie i oddziały jego banków.
Skąd taka kasa?
Stanford dorobił się fortuny wykorzystując swoje dobre imię. Podpierając się swoją reputacją, namawiał biznesmenów do inwestowania na rynku płyt CD. Przedstawiał im fałszywe założenia, zmyślał potencjalne zyski i kradł pieniądze. Te działanie spowodowały olbrzymie kłopoty rządów min. Antigui i Barbudy, Wenezueli i Meksyku które już przygotowują swoich obywateli do wielomilionowych strat.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: REUTERS fot.PAP/EPA