Paryski sąd skazał na dożywocie Jusufa Fofanę, szefa "gangu barbarzyńców", który trzy lata temu porwał, a potem przez prawie miesiąc maltretował 23-letniego Żyda. Dwaj jego najbliżsi wspólnicy usłyszeli wyroki 15 i 18 lat za kratami. W 2006 roku sprawa "barbarzyńców" poruszyła cały kraj i rozpoczęła debatę na temat antysemityzmu we Francji.
Dożywocie dla Fofany to triumf prokuratury, która domagała się dla niego właśnie takiego wyroku (o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się domagać najwcześniej za 22 lata). Dla Samira Ait Abdelmaleka i Jeana-Christophe'a Soumbou, jego najbliższych "współpracowników", prokuratorzy chcieli 20 lat. Razem z tą trójką na ławie oskarżonych usiadło ponad 20-stu członków "gangu barbarzyńców". Sąd orzekł tylko cztery uniewinnienia.
Sprawą "barbarzyńców" od 2006 roku żyła cała Francja. Wtedy to właśnie, w lutym, gang porwał Żyda Ilana Halimiego. Później przez blisko miesiąc w jednej z podparyskich miejscowości torturował 23-latka. Znaleziono go przykutego do drzewa - nagiego i wycieńczonego. Halimi zmarł w drodze do szpitala.
Nie czuł skruchy
Porwanego szukała nie tylko policja, ale też zwykli obywatele. Po tragicznym finale akcji we Francji rozgorzała dyskusja na temat antysemityzmu. Odżyła w trakcie trwającego trzy miesiące (zamkniętego) procesu, podczas którego Fofana (syn imigrantów z Wybrzeża Kości Słoniowej) nieraz rzucał antysemickie hasła.
Podczas jednej z rozpraw rzucił w sędziego butami, w trakcie innej - przeczuwając wysokość kary - przyznał, że lepiej przez jeden dzień żyć jako lew, niż przez 100 jako owca.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters