- Na początku myślałem, że to delfin, z którym wcześniej pływałem. Dopiero kiedy się zbliżył zobaczyłem, że to rekin - powiedział 37-letni Jason Cull, który wyszedł zwycięsko z walki z żarłaczem białym, jednym z największych rekinów drapieżnych.
Mężczyzna pływał w niedzielę przy popularnej Meddleton Beach w zachodniej Australii. Czterometrowy potwór najpierw uderzył w mężczyznę, a następnie ugryzł go w nogę i zaczął wciągać pod wodę.
- Znalazłem jego oczy i uderzyłem w nie. Wtedy rekin mnie puścił - opowiada nauczyciel i ojciec dwójki dzieci.
Na plaży krzyk Culla usłyszał pracownik z lokalnego klubu surfingowego, który pomógł rannemu wydostać się na brzeg. Mężczyzna przeszedł operację w lokalnym szpitalu. Lekarze twierdzą, że Cull dojdzie w pełni do zdrowia.
Nie był to pierwszy atak rekina w tym roku. W kwietniu zginął tu zaatakowany przez rekina nastolatek.
Rekiny są chronione w Australii, a ataki na ludzi zdarzają się stosunkowo rzadko. W 2007 roku w Australii doszło do dwunastu incydentów z rekinami, w których jednak nikt nie zginął.
Źródło: Reuters, yahoo.com