"Demokracja powróciła, by przywrócić porządek"

Aktualizacja:

Prozachodni, wolnorynkowi, liberalni - tacy, w większości, są ministrowie nowego rządu Ukrainy. Nowy rząd zamierza "zlikwidować zjawisko dorabiania się na polityce", "dotrzymać wszystkich zobowiązań w polityce zagranicznej" i "przywrócić porządek" - zapowiedziała nowa premier Ukrainy Julia Tymoszenko.

Szefowa Bloku Julii Tymoszenko i kandydatka prezydenta na fotel premiera zdobyła dokładnie tyle głosów, ile potrzebowała - 226 w 450 osobowym parlamencie. Oprócz własnej partii poparło ją również ugrupowanie prezydenckie Nasza Ukraina - Ludowa Samoobrona w tym były premier, również deputowany NU-LS, Jurij Jechanurow, który jeszcze przed głosowaniem twierdził, że nie odda swego głosu, dopóki nie zostaną uzgodnione kandydatury wszystkich ministrów w jej rządzie.

Tymoszenko na razie nie mówiła o swoim programie. Zapowiedziała jedynie, że "bandyci rozkradający państwo nie unikną odpowiedzialności". Nie jest tajemnicą, że miała na myśli deputowanych z opozycyjnej Partii Regionów Wiktora Janukowycza. Rada Najwyższa (parlament) Ukrainy zatwierdziła skład rządu, na czele którego stanęła tego samego dnia Julia Tymoszenko.

Zmiany, zmiany, zmiany

- Demokratyczne siły powróciły (do władzy), by przywrócić porządek - oświadczyła premier podczas swej pierwszej konferencji prasowej w parlamencie.

Mówiąc o polityce międzynarodowej Tymoszenko skoncentrowała się na stosunkach gazowych z Rosją, oraz roli Ukrainy jako kraju, przez który płynie tranzytem gaz do państw Unii Europejskiej.

- Ukraina jako kraj dotrzyma wszystkich zobowiązań dotyczących tranzytu. W tej dziedzinie jesteśmy przewidywalnymi partnerami państw europejskich - oświadczyła.

Tymoszenko podkreśliła przy tym, że Ukraina i Rosja powinna pozbyć się pośredników w handlu gazem. Chodzi o zarejestrowaną w Szwajcarii spółkę RosUkrEnergo (rosyjski monopolista Gazprom dzieli w niej udziały z ukraińskim biznesmenem Dmytrem Firtaszem), która kupuje gaz od Gazpromu i odsprzedaje go ukraińskiej firmie UkrGazEnergo.

- Będziemy rozmawiać o tym ze stroną rosyjską - zapowiedziała premier.

Jeśli chodzi o sprawy krajowe Tymoszenko chce przede wszystkim wprowadzić "zmiany do budżetu na 2008 rok, które pozwolą na realizację obietnic wyborczych".

- Zlikwidujemy zjawisko dorabiania się na polityce. Dziś chaos stał się u nas normą. Mam zamiar wprowadzić porządek - powiedziała.

O wszystkim ma decydować naród

Kwestia członkostwa Ukrainy w NATO powinna być rozpatrywana tylko poprzez ogólnonarodowe referendum - oświadczyła Tymoszenko.

- Wchodzenie w jakiekolwiek układy bezpieczeństwa zbiorowego powinno odbywać się w drodze referendum. Takie jest moje osobiste zdanie. Trzeba działać zgodnie z wolą narodu - podkreśliła Tymoszenko.

To samo - jej zdaniem - dotyczy ewentualnej zmiany systemu politycznego na Ukrainie.

Należy zapytać ludzi, jaką formę rządów chcą widzieć: prezydencką czy parlamentarną Premier Julia Tymoszenko

Ukraina jest obecnie republiką parlamentarno-prezydencką.

Najważniejsze ministerstwa

Ministrem spraw zagranicznych w rządzie Julii Tymoszenko został zwolennik zbliżenia Ukrainy z Zachodem, Wołodymyr Ohryzko.

Resort finansów objął Wiktor Pynzenyk, bohater ukraińskiej ekonomii - to on odpowiada za niemal wszystkie reformy gospodarcze przeprowadzone po 1991 roku, włącznie ze zmianą waluty.

Na stanowisko szefa MSW po dwuletniej przerwie powrócił Jurij Łucenko - były poseł partii socjalistycznej oraz założyciel partii "Ludowa Samoobrona", która obecnie jest w koalicji z Blokiem Julii Tymoszenko.

Nowym ministrem obrony został były premier Jurij Jechanurow, premier Ukrainy przez kilka miesięcy w latach 2005-06. Z pochodzenia jest on częściowo Polakiem.

Premier z przeszkodami

Sprawa głosowania nad kandydaturą Tymoszenko na premiera ciągnie się na Ukrainie od ubiegłego wtorku. Wtedy do zatwierdzenia kandydatury bohaterki pomarańczowej rewolucji z 2004 roku zabrakło jednego głosu. Poparło ją tylko 225 deputowanych.

Przedstawiciele pomarańczowej koalicji, która dysponuje kruchą większością 227 mandatów w 450-osobowej Izbie, oświadczyli, że podczas głosowania nie zadziałały karty dwóch deputowanych, co jest wynikiem działań opozycyjnej Partii Regionów Ukrainy ustępującego premiera Wiktora Janukowycza.

Koalicjanci oskarżyli Partię Regionów o ingerencję w parlamentarny system informatyczny "Rada", który podlicza oddane głosy. W odpowiedzi posłowie Partii Regionów zażądali przeprosin i zablokowali trybunę Rady.

W czwartek, po trzech dniach blokady, Partia Regionów zgodziła się w końcu na opuszczenie trybuny, a specjaliści ze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i naukowcy z najlepszych instytutów matematycznych orzekli, że włamanie do systemu "Rada" jest niemożliwe. Ponieważ jednak system nie zapisuje dokonywanych operacji, zdobycie dowodów czyjejś ingerencji także nie wchodzi w rachubę.

Po ubiegłotygodniowych perturbacjach z głosowaniem, dzisiejsza procedura przebiegała w najprostszy możliwy sposób - deputowani wyczytywani z imienia i nazwiska podnosili rękę, wypowiadając słowo: "za" lub "przeciw".


Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP