W czwartym głosowaniu włoscy parlamentarzyści również nie wybrali nowego prezydenta kraju. Kandydat centrolewicy, były premier Romano Prodi, nie uzyskał wymaganej zwykłej większości głosów.
W głosowaniu na znak protestu przeciwko tej kandydaturze nie brał udziału centroprawicowy Lud Wolności byłego premiera Silvio Berlusconiego oraz jego sojusznik, prawicowa Liga Północna.
Partie te twierdziły, że kandydatura Prodiego pogłębi tylko polityczne podziały i nie jest owocem szerokiego porozumienia. Zachowanie centrolewicy Berlusconi nazwał "niedemokratycznym".
Włoskie podziały
Mimo nieobecności centroprawicy centrolewica nie zdołała jednak wybrać 73-letniego byłego dwukrotnego szefa rządu. Przeciwko Prodiemu był też Ruch Pięciu Gwiazd komika Beppe Grillo, który od początku forsuje kandydaturę liberalnego konstytucjonalisty Stefano Rodoty. Zdaniem komentatorów porażka już drugiego kandydata, po fiasku wystawionego wspólnie przez centrolewicę i centroprawicę Franco Mariniego, grozi poważnym kryzysem politycznym w kraju i przybliża hipotezę powtórzenia wyborów parlamentarnych. Paradoks polega jednak na tym, przypominają obserwatorzy, że najpierw trzeba wybrać nowego prezydenta, który rozwiązałby parlament, nie będący w stanie od lutowych wyborów utworzyć rządu. Następne głosowanie odbędzie się w sobotę. Wielką zagadką pozostaje to, jakie kandydatury zostaną tym razem wystawione.
Autor: mk/ja / Źródło: PAP