We wraku algierskiej CAS-y, która rozbiła się w piątek pod francuskim Lozere, znaleziono cztery ciała. Dwie osoby są nadal poszukiwane, ponieważ samolotem leciało sześcioro ludzi. Nieoficjalnie wiadomo, że na pokładzie był papier skarbowy przeznaczony do drukowania banknotów.
CASA C-295 rozbiła się w piątek w okolicy wioski Trelans w departamencie Lozere we Francji.
Maszyna wystartowała wcześniej z lotniska w Bourget. Na pokładzie było sześć osób, których narodowości nie podano. RFI podaje, że było to pięciu wojskowych oraz przedstawiciel Banku Algierii. We wraku znaleziono jednak tylko cztery ciała. Teraz 80 ratowników poszukuje pozostałych dwóch pasażerów, którzy mogli wyskoczyć z samolotu ze spadochronem i uratować sie. Sprawdzana jest także czarna skrzynka maszyny. Co wiózł samolot?
Według agencji AFP cytowanej przez RFI, na pokładzie był papier banknotowy przeznaczony dla Banku Algierii.
Algierska armia potwierdziła, że to jej maszyna uległa wypadkowi. Oświadczyła, że na pokładzie znajdował się "sprzęt dla banku", nie podając jednak szczegółów.
Przedstawiciele Algierii są też na miejscu wypadku.
Spadł na pole
Świadkowie mówią, że usłyszeli głośny hałas, a potem kulę ognia i czarny dym. Samolot spadł na pole, nie uszkadzając żadnych budynków. Po zderzeniu z ziemią samolot natychmiast stanął w płomieniach. Na miejsce szybko dotarły jednostki straży pożarnej, powołano też sztab kryzysowy. Armia wysłała helikopter, ale lot został przerwany ze względu na złe warunki pogodowe.
Autor: jk//kdj / Źródło: RFI, letelegramme.fr