Była dokładnie 1.23 w nocy, kiedy rdzeń czwartego reaktora w Czarnobylu zaczął się topić. Kilkanaście sekund później doszło do eksplozji, która spowodowała największą katastrofę atomową w historii. Właśnie mijają dokładnie dwadzieścia dwa lata od tego wydarzenia.
W wyniku wybuchu nieodwracalnemu skażeniu uległ obszar o średnicy 30 kilometrów na pograniczu Białorusi, Ukrainy i Rosji, a radioaktywna chmura rozprzestrzeniła się po całej Europie.
Swoje domy musiało opuścić 130 tysięcy ludzi. Bezpośrednio po wybuchu na chorobę popromienną zapadło ponad 200 osób, 47 zmarło. Jak twierdzą naukowcy na śmiertelną dawkę promieniowania mogło być narażonych nawet 600 tysięcy ludzi.
Dziś ofiar katastrofy w Czarnobylu mogą być nawet trzy miliony, prawie milion to dzieci, które dopiero teraz zaczynają odczuwać skutki katastrofy.
Czarnobyl nadal straszy
Wiele lat po katastrofie władze radzieckie, a potem ukraińskie bagatelizowały problem Czarnobyla. Reaktory, które przetrwały wybuch, dalej pracowały. Ostatecznie elektrownię wygaszono dopiero w 2000 roku, ruiny Czarnobyla nadal jednak straszą i stanowią śmiertelne zagrożenie.
Zaraz po wybuchu uszkodzony reaktor został przykryty betonowo-stalowym sarkofagiem. Budowla stawiana w pośpiechu nie przetrwała próby czasu. Konstrukcja przerdzewiała i w każdej chwili grozi zawaleniem. W dodatku zupełnie już nie pochłania promieniowania, które w pobliżu szczątków reaktora nr. 4 przekracza dopuszczalne normy ponad pięćdziesięciokrotnie.
Niekończąca się walka z promieniowaniem
Budowa nowej osłony dla rozerwanego wybuchem reaktora rozpoczęto blisko 6 lat temu. Konstrukcja ze stali na tym razem zamknąć praktycznie całe ruiny elektrowni, jednak prace wciąż się przeciągają, głównie przez promieniowanie. Robotnicy, którzy pracują przy budowie nowego sarkofagu mogą przebywać w Czarnobylu maksymalnie trzy miesiące.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24