Czarne chmury nad Traktatem Lizbońskim


Nawet najwięksi optymiści wyzbyli się złudzeń, że odrzucony w referendum w Irlandii Traktat Lizboński wejdzie w życie w przyszłym roku. Czy problem irlandzkiego NIE w ogóle da się rozwiązać, choćby nawet z opóźnieniem? - zastanawiają się "Rzeczpospolita" i "Dziennik".

- Nie jest możliwe, by traktat wszedł w życie przed 2010 rokiem. Gdybym był irlandzkim premierem, nie zdecydowałbym się na referendum w najbliższych miesiącach - "Rzeczpospolita" cytuje jednego z największych zwolenników ustaleń z Lizbony, premiera Luiksemburga Claude'a Junckera.

- By traktat wszedł w życie do wyborów, wszystkie kraje musiałyby ratyfikować go przed końcem lutego przyszłego roku. Ale nie jest to realistyczna wizja - dodaje luksemburski polityk.

By traktat wszedł w życie do wyborów, wszystkie kraje musiałyby ratyfikować go przed końcem lutego przyszłego roku. Ale nie jest to realistyczna wizja. premier Luksemburga Claude Juncker

Szybki pęd ku wprowadzeniu traktatu w życie nie ma najmniejszego sensu. szwedzka minister ds. europejskich Cecilia Malmstroem

Po co się śpieszyć?

Nawet jednak gdyby Irlandczycy zdecydowali się na referendum, to jego zorganizowanie zajmie sporo czasu - przekonują eksperci. Tym bardziej, że i politycy nie bardzo się palą do sprawy.

- Szybki pęd ku wprowadzeniu traktatu w życie nie ma najmniejszego sensu - stwierdziła w czwartek na łamach francuskiego "Le Monde" szwedzka minister ds. europejskich Cecilia Malmstroem. - Wszyscy powinniśmy dać jeszcze czas Irlandczykom - cytuje jej wypowiedź "Dziennik".

"Bez Lizbony można sobie poradzić"

- Myślę, że politycy pogodzili się już z tym, że pierwotne plany wprowadzenia zapisów z Lizbony są nierealne i teraz nowym deadline’em ma być początek 2010 r. Decyzja taka zostanie oficjalnie ogłoszona podczas szczytu Rady Europejskiej w grudniu - kwituje całą sprawę na łamach tej gazety Peter Timmerman, ekspert brukselskiego Royal Institute for International Relations. Jego zdaniem w tej chwili unijni politycy "tylnymi drzwiami", z pominięciem Traktatu, wprowadzają najpotrzebniejsze reformy.

- Okazuje się, że bez Lizbony można sobie poradzić, a w najbliższym czasie nie ma na nią szans. Ta świadomość dociera również do polityków - podsumowuje Timmerman.

Irlandzkie NIE

Podczas referendum w Irlandii, 12 czerwca, mieszkańcy Zielonej Wyspy odrzucili Traktat Lizboński. 53,4 procent mieszkańców kraju opowiedziało się przeciwko ustaleniom z Lizbony, 46,6 procent głosowało "za". Jak się okazało, była to przede wszystkim porażka kampanii informacyjnej, bo ostatnio opublikowane badania pokazują, iż Irlandczycy odrzucili dokument, bo niewiele wiedzieli na jego temat. (CZYTAJ WIĘCEJ)

Taki obrót sprawy zmusił do weryfikacji planów UE i mocno przygasił entuzjazm unijnych polityków. Pojawiło się kilka koncepcji rozwiązania kryzysu, wśród których najbardziej prawdopodobnym wciąż jest powtórzenie głosowania w Irlandii.

(CZYTAJ RAPORT TVN24.PL O IRLANDZKIM "NIE")

Źródło: "Rzeczpospolita", "Dziennik"